Korespondencja ze Sztokholmu
Komisję ds. Adopcji po doniesieniach mediów o kradzieżach dzieci z biednych domów, by je sprzedać i adoptować w Szwecji, powołała cztery lata temu ówczesna socjaldemokratyczna minister do spraw dzieci, osób starszych i równości płci Lena Hallengren. Teraz komisja przedstawiła swój raport centroprawicowemu obozowi rządzącemu.
Według komisji w Królestwie Szwecji tysiące dzieci zostało oddanych do adopcji na podstawie sfałszowanych dokumentów i w wyniku nieetycznych działań. W wielu przypadkach brakowało też dowodów, by biologiczni rodzice wyrazili zgodę na ich oddanie.
Czytaj więcej
Cudzoziemcy, których tryb życia budzi zastrzeżenia, nie uzyskają prawa pobytu w Szwecji.
– Konkluzja jest taka, że w procedurach adopcji zagranicznych dochodziło do nieprawidłowości. Istnieją potwierdzone przypadki handlu dziećmi w każdej dekadzie od 1970 r. do dziś – skonstatowała autorka raportu Anna Singer, która wręczyła dokument ministrze spraw socjalnych Camilli Walterson-Gronvall z Umiarkowanej Partii Koalicyjnej.
Z analizy Anny Singer, profesorki prawa cywilnego, wynika, że choć organy kontroli, organizacje pośredniczące w adopcjach małoletnich oraz rząd miały wiedzę o nadużyciach i nieprawidłowościach, to nie podjęto radykalnych działań, by „system” naprawić. Odpowiednie instytucje obdarzały „system” zbyt dużym zaufaniem, a polityka państwa miała adopcje ułatwiać.