Jak informuje niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, pod młotek miały trafić łącznie 623 artefakty, w tym między innymi: list więźnia z Auschwitz, diagnoza lekarska pochodząca z obozu koncentracyjnego Dachau dotycząca przymusowej sterylizacji więźnia, karta z kartoteki Gestapo z informacją o egzekucji żydowskiego więźnia w getcie Mackheim w lipcu 1942 r., antyżydowski plakat propagandowy oraz gwiazda żydowska z obozu Buchenwald. Cena wywoławcza tych przedmiotów wahała się od około 350 do 500 euro.
Choć aukcja miała odbyć się w poniedziałek, germanista Paweł Zarychta oraz Adam Górczewski – autor podcastu „W razie Niemca” – zauważyli w mediach społecznościowych, że wydarzenie zniknęło z programu Domu Aukcyjnego Felzmann.
Potwierdził to później także szef MSZ Radosław Sikorski. „Ambasador Jan Tombiński, który od kilku dni interweniował u władz Westfalii w tej sprawie poinformował mnie, że wszystkie artefakty już zniknęły z internetowej strony skandalicznej aukcji. #RobimyNieGadamy” – czytamy.