Jak zrobił Bodnar, tak zostanie
Odpowiadając na pytania senatorów, Lidia Staroń zadeklarowała, że nie jest zwolenniczką wypowiedzenia Konwencji Stambulskiej o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Jej zdaniem, "nie ma obecnie prób, by tej konwencji nie było".
Staroń była też pytana o kontynuację działań obecnego RPO Adama Bodnara m.in. w sprawach uczestników strajku kobiet. Odpowiedziała, że to co zostało w tych sprawach zrobione, "tak zostanie". Zapewniła też, że w przypadku łamania praw osób LGBT będzie reagowała skargą za każdym razem, gdy zostanie naruszone prawo. "Za każdym razem, gdy będzie krzywda" - zaznaczyła Staroń.
Senator Staroń odniosła się także do pytania, czy będzie popierała stanowisko Trybunału Konstytucyjnego, jeśli ten orzeknie - zgodnie z wnioskami, jakie wpłynęły do niego - że Polska nie musi uznawać orzeczeń unijnego Trybunału Sprawiedliwości.
- Na to pytanie powinien odpowiedzieć polityk, a nie RPO - powiedziała Lidia Staroń, a naciskana dodała: - Jako polityk odpowiem - nie, a jako rzecznik - że to jest sprawa konkretnego wyroku.
Pytanie o sprawę Procyka
Jeden z senatorów zapytał Lidię Staroń o to, czy nie powinna przeprosić za sprawę oskarżeń wysuwanych przez nią wobec byłego prezesa olsztyńskiej spółdzielni mieszkaniowej Pojezierze Zenona Procyka. Jak opisywała "Polityka", Staroń wraz z innymi osobami wybudowała pawilon handlowy na terenie spółdzielni. Nie miała niezbędnych zezwoleń, więc spółdzielnia domagała się od nich czynszu za samowolkę. Staroń uznała, że czynsz jest za wysoki i doniosła na Procyka do prokuratury. Zarzuciła mu samowolę, fałszerstwa dokumentów spółdzielczych i sprzedaż mieszkań po preferencyjnych cenach sędziom i prokuratorom, aby zapewnić sobie bezkarność. W 2005 roku Procyk został aresztowany na osiem miesięcy. Po kilku latach Procyk został prawomocnie uniewinniony, a za czas spędzony w areszcie sąd przyznał mu 1,7 mln zł odszkodowania. Obecnie Procyk chce pozwać Staroń, ale chroni ją immunitet.
Z odpowiedzi Staroń wynikało, że w tej sprawie nie ma sobie nic do zarzucenia, a formułowane wobec niej zarzuty są pomówieniami, gdyż w rzeczywistości w spółdzielni Pojezierze ludzie zostali skrzywdzeni.