Tak orzekł Sąd Apelacyjny w Lublinie w wyroku z 27 stycznia 2016 r. (sygn. akt I ACa 848/14).
Gerard A. wystąpił z powództwem do sądu przeciwko swemu siostrzeńcowi, który dostał od babci, a matki Gerarda A., nie byle jaki prezent - 54-metrowe mieszkanie warte 163 tys. zł. Mieszkanie było najbardziej wartościowym składnikiem majątku Genowefy A. Gdy kilka lat później kobieta zmarła, niewiele zostało do podziału między czworo dziedziczącym po niej ustawowo dzieci.
O zachowek do obdarowanego za życia przez spadkodawczynię wnuka wystąpił jednak tylko Gerard A. – całkowicie niezdolny do pracy rencista, który na rok przed śmiercią matki stał się pensjonariuszem domu pomocy społecznej. Wcześniej mieszkał z matką, ale ich relacje były trudne, bo Gerard A. był alkoholikiem. Nie tylko nie opiekował się matką, często zanieczyszczał mieszkanie i nie łożył na wspólne utrzymanie, przeznaczając własne pieniądze na alkohol. Gerard A. wielokrotnie bił rodzicielkę, a ona zmuszona była wzywać na pomoc policję.
Dostałby, gdyby nie bił
Sąd rozpatrujący powództwo Gerarda A. uznał, że przysługuje mu prawo do zachowku po zmarłej matce na podstawie art. 991 kodeksu cywilnego. A ponieważ powód jest osobą trwale niezdolną do pracy, to wartość zachowku jest podwyższona i odpowiada 1/6 części wartości mieszkania. To oznaczałoby, że kwotowo Gerardowi A. należy się nieco ponad 27 tys. zł.
Sąd powództwo o zachowek jednak oddalił ze względu na art. 5 kodeksu cywilnego: powód nie opiekował się matką, a nawet stanowił dla niej zagrożenie, stosując przemoc fizyczną, więc jego zachowania wobec matki były sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. W tej sytuacji nie można ich uważać za wykonywanie prawa.