Normalnie te zobowiązania trzeba płacić szybciej, ale po wprowadzeniu stanu epidemii Ministerstwo Finansów w przepisach antykryzysowych przesunęło terminy właśnie do 1 czerwca.
– Było to dobre posunięcie, bo w momencie zamrożenia gospodarki wiele firm z dnia na dzień straciło możliwość zarobku. Sytuacja przedsiębiorców od tego czasu jednak się nie poprawiła. Wielu ciągle nie może prowadzić normalnej działalności – mówi Łukasz Czucharski, ekspert Pracodawców RP.
Tymczasem konieczność zapłaty odroczonych podatków to nie wszystko. Przedsiębiorców czekają jeszcze w czerwcu bieżące zobowiązania. Czyli przede wszystkim VAT. Płacony jak co miesiąc, bo tu żadnego odroczenia nie było. Podatek za maj należy odprowadzić do 25 czerwca.
– Pracodawcy muszą też, już na normalnych zasadach, rozliczyć pensje wypłacone w maju. Termin na wpłatę zaliczki na PIT to 22 czerwca, bo 20 przypada w sobotę – mówi Alicja Borowska-Woźniak.
Kolejny obowiązek: przedsiębiorcy powinni do 22 czerwca zapłacić zaliczki na PIT/CIT od swoich własnych dochodów.
– Wiele firm może nie wytrzymać tej czerwcowej kumulacji. Potrzebne jest chociażby kolejne przesunięcie terminów na odprowadzenie zaliczek na PIT od pracowniczych wynagrodzeń. Generalnie zresztą uważam, że dla firm, które najbardziej odczuły skutki lockdownu, wszystkie terminy na zapłatę podatków powinny być wydłużone aż do zakończenia stanu epidemii i całkowitego odmrożenia gospodarki – podkreśla Łukasz Czucharski.