W czwartek, zgodnie z jednomyślnymi oczekiwaniami ekonomistów, Rada Polityki Pieniężnej utrzymała stopy procentowe na niezmienionym od października ub.r. poziomie. Stopa referencyjna NBP wynosi nadal 5,75 proc. Na piątkowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński uzasadniał decyzję RPP.
Czytaj więcej
Na majowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej utrzymała stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Ogłoszony przez rząd plan odmrożenia cen energii, a także okoliczności zewnętrzne, zwiększają szanse na luźniejszą politykę pieniężną.
Szef banku centralnego przypomniał, że podstawowa miara inflacji (wskaźnik CPI) w kwietniu trzeci miesiąc z rzędu była w paśmie dopuszczalnych odchyleń od celu NBP (2,5 proc. +/- 1 pkt proc.). Podkreślił, że zmalała też inflacja bazowa, nie obejmująca cen żywności i energii (prawdopodobnie wyniosła 4 proc. rok do roku po 4,6 proc. w marcu). Jak jednak dodał, inflacja bazowa, która jest obecnie dla RPP najważniejszą latarnią, na takim mniej więcej poziomie ustabilizuje się też w dalszej części roku. I to jest główny argument, aby utrzymywać politykę pieniężną bez zmian.
- Inflacja bazowa może się w II połowie roku ustabilizować w okolicy 4 proc. To nam pokazuje, że stopy procentowe muszą pozostać na takim poziomie, na jakim są – powiedział Adam Glapiński.
Argumenty przeciwko obniżce stóp procentowych
Wymienił też całą listę czynników, które w najbliższym czasie czynią trwały powrót inflacji do celu NBP mało prawdopodobnym. Jednym z nich jest stopniowe odmrażanie cen energii, które zapowiedział rząd. Z przywołanych przez prezesa NBP szacunków wynika, że spowoduje to wzrost inflacji na koniec roku do około 5,5 proc. zamiast do 3,6 proc., jak byłoby w scenariuszu dalszego mrożenia tych cen. Ten wzrost inflacji może, w ocenie Glapińskiego, wpłynąć na oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych, co skutkowałoby dodatkową presją na wzrost cen.