Nie tylko pojawi się w nim nowa izba do badania spraw dyscyplinarnych sędziów – i to z udziałem ławników – ale też z dotychczasowego Sądu Najwyższego odejdzie jego pierwsza prezes i prezesi izb: Karnej, Wojskowej, Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych, a także kilkudziesięciu sędziów. W sumie około 40 procent składu.
Czy faktycznie powinni odchodzić? Pewnie sami zadają sobie to pytanie i – jak to sędziowie – ważą racje. Ponoć waha się jeszcze sędzia Dariusz Zawistowski, prezes Izby Cywilnej SN, notabene będący też przewodniczącym Krajowej Rady Sądownictwa. Trwać na urzędzie, by przetrwała pamięć instytucji i nowi członkowie składu nie zmienili jej charakteru? Czy sędziowska niezawisłość, którą ograniczają tylko konstytucja, ustawy i sumienie, pozwala odejść w takim momencie? Decyzje poszczególnych sędziów będą pewnie różne.
Sędzia Andrzej Wróbel w grudniu 2016 r. – trzy lata przed końcem swej kadencji – odszedł z Trybunału Konstytucyjnego w geście sprzeciwu wobec tego, co rząd Prawa i Sprawiedliwości zrobił z tym gremium. Rok temu prezydent Duda powołał go na sędziego Sądu Najwyższego. Czy zechce on pozostać w „odnowionym" SN?
Nie można orzekać na podstawie ustawy, którą w swym sędziowskim sumieniu uznaje się za niekonstytucyjną. Stając przed taką rozterką, można albo niekonstytucyjne prawo pominąć, albo wystąpić o zbadanie jego zgodności z ustawą zasadniczą. I prezes SN Małgorzata Gersdorf, której konstytucyjną kadencję ustawa skraca, miałaby nowe prawo wdrażać. Nie dziwi więc, że chce odejść. Inni sędziowie SN, którym obniżono wiek przechodzenia w stan spoczynku, mogą wystąpić do prezydenta o zgodę na dalsze orzekanie. Większość prezesów izb najwidoczniej uznała, że ustawa, która nakazuje im składanie takich wniosków, jest Rubikonem, którego po prostu przekroczyć nie można.
Obniżenie z 70 do 65 lat wieku przechodzenia w stan spoczynku otworzy ścieżkę kariery dla młodszych roczników. I stanie się to w oderwaniu od znaczenia słowa „sędziwy". Odchodzący sędziowie nie chcą firmować swoją osobą nowego Sądu Najwyższego, w którym znajdzie się Izba Dyscyplinarna, w skład której wejdą również ławnicy. Jej członkowie będą w SN specjalnie traktowani, dostaną np. wyższe pensje. Niektórzy być może nie mają ochoty zasiadać w nowym Sądzie Najwyższym ze świeżo awansowanymi prawnikami, których na wniosek nowej KRS powoła prezydent.