Przepisy prawa karnego przewidują możliwość domagania się odszkodowania od Skarbu Państwa za niesłuszne oskarżenie. Ale tylko jeśli w toku procesu oskarżony został pozbawiony wolności (np. tymczasowo aresztowany lub zatrzymany). Tak właśnie stało się np. w sprawie byłego prezydenta Olsztyna, Czesława Małkowskiego. Ale już nie Jerzego Berdygi (zgodził się na podanie imienia i nazwiska – red), komornika z Mławy, w którego sprawie interweniował w 2019 r. jako ówczesny RPO prof. Adam Bodnar.
Czytaj więcej
Generalnie to strona, która przegrywa spór zwraca koszty procesu swojemu przeciwnikowi. Są jednak wyjątki. Zdarza się, że to ten, którego niesumienne lub oczywiście niewłaściwe zachowanie wywołało powstanie kosztów, może zostać nimi obciążony, nawet gdy wygrywa proces.
Długie procesy i strata dla uniewinnionych. Przepisy do zmiany
Ta nierówność wobec prawa dotyka wiele osób uniewinnionych po latach procesów. Adam Bodnar, obecnie minister sprawiedliwości, może to złe prawo zmienić.
Prawomocny wyrok zapadł w Warszawskim Sądzie Okręgowym po dziewięciu latach. Przez cztery z nich Jerzy Berdyga był bez pracy. Prezes warszawskiego Sądu Apelacyjnego sprzeciwił się bowiem podjęciu przez oskarżonego innego (niż dotąd wykonywane) zajęcia czy zatrudnienia. Nie mógł więc on zarabiać nawet jako pracownik fizyczny.
— Zarzuty postawiono mi w roku 2003. Akt oskarżenia był dwa lata później. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa skazał mnie w 2011 r., a Sąd Okręgowy też w Warszawie mnie całkowicie uniewinnił 25 stycznia 2012 r. Byłem kilka lat zawieszony. Zarówno przez samorząd komorniczy, jak i przez ministra sprawiedliwości — opowiada Jerzy Berdyga