Po raz kolejny Sąd Najwyższy potwierdził to w uchwale z 14 lutego 2012 r. (III UZP 4/11). Rozstrzygał pytanie prawne zadane przez sąd apelacyjny. Dotyczyło ono tego, czy od wynagrodzenia pracownika z umowy zawartej z pracodawcą o przeniesienie autorskich praw majątkowych do utworu dydaktycznego trzeba płacić składki emerytalne, rentowe, wypadkową i chorobową.
Skomplikowana umowa
Pan Michał był profesorem szkoły wyższej, zatrudnionym na umowę o pracę na pełny etat. Umowa ta była jednak mało przejrzysta, bo kwestie związane z ustalaniem wynagrodzenia zasadniczego regulowały aneksy do angażu. Na pensję składały się honoraria z tytułu przeniesienia autorskich praw majątkowych do utworów: naukowego – wyników badań do przeprowadzenia procesu dydaktycznego, i dydaktycznego – przygotowania i wygłoszenia wykładów. Do tego było jeszcze wynagrodzenie za opracowanie zajęć, za pracę ze studentami oraz organizacyjną, które nie podpadało pod prawo autorskie. W zakresie umów autorskich profesor miał wygłosić wykład, utrwalić program zajęć, przeprowadzić zaliczenia sesyjne, dopilnować promocji prac dyplomowych i je zrecenzować. Poza tym zobowiązał się przenieść na uczelnię prawa majątkowe przysługujące mu do utworu dydaktycznego, ?a uczelnia za to zapłacić. Wysokość honorarium była pochodną iloczynu liczby prac, godzin, recenzji studentów ?i stawki dla danego utworu. Co miesiąc uczelnia płaciła od wygłoszonego wykładu i utrwalenia zajęć, a ostatecznie rozliczała się z profesorem na koniec roku akademickiego, po uprzednim przedstawieniu przez niego rachunku.
ZUS kwestionuje
Taka konstrukcja umów nie spodobała się ZUS, który zobowiązał szkołę do zapłacenia wszystkich składek od umowy o przeniesienie autorskich praw majątkowych do utworu dydaktycznego. ZUS uznał, że umowa ta, zawarta między pracownikiem i pracodawcą, jest w rzeczywistości tą o dzieło, o której mowa w art. 8 ust. 2a ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (tekst jedn. DzU z 2009 r. nr 205, poz. 1585 ze zm., dalej: ustawa o s.u.s.).
Szkoła odwołała się od decyzji ZUS do sądu okręgowego. Argumentowała, że umowa przenosząca autorskie prawa majątkowe do utworu dydaktycznego jest rodzajowo odmienna od umowy o dzieło i przez to nie podpada pod oskładkowanie z art. 8 ust. 2a ustawy systemowej. Sąd jednak nie podzielił takiego rozumowania. Według niego nie wynika, aby zajęcia ze spornej umowy były realizowane poza programem nauczania. Ocenił system wynagradzania jako niejasny i dostrzegł, że pensja zasadnicza ze stosunku pracy nakłada się na honorarium z umowy autorskiej. Według sądu czynności rutynowe i powtarzające się, jak np. przeprowadzenie egzaminów i zaliczeń, trudno uznać za indywidualne. Do nich trzeba stosować kodeks cywilny o umowach o świadczenie usług lub umowy o dzieło. Przychód z nich jest oskładkowany na podstawie art. 18 w zw. z art. 6 ust. 1 pkt 1 i art. 8 ust. 2 a ustawy o s.u.s. Sąd dopatrzył się jeszcze, że umowę autorską zawarto po zmianie wprowadzającej art. 8 ust. 2a do ustawy o s.u.s. To go doprowadziło do wniosku, że zawarto ją z zamiarem obejścia prawa, co czyni ją nieważną na podstawie art. 58 § 1 k.c.
Szkoła się nie poddała i złożyła apelację. Sąd apelacyjny przypomniał, że pracownik nie może się zrzec prawa do wynagrodzenia za pracę ani nim rozporządzać. Natomiast prawo twórcy do wynagrodzenia jest przenoszalne (art. 41 ust. 1 pkt 1 ustawy o prawie autorskim), podlega dziedziczeniu i można się go zrzec. Te różnice powodują, zdaniem sądu II instancji, że wynagrodzenie autorskie nie może być traktowane tak samo jak to za pracę, bo jest dochodem z prawa.