W aptekach podobnie
– Sytuacja jest dramatyczna. Wszystkie pracownice poszły na zasiłek i zostałam sama, obsadzając codziennie 12-godzinne zmiany. W dodatku szefostwo nie przewidziało żadnego dodatkowego wynagrodzenia, odwołując się do mojego poczucia misji – mówi nam kierowniczka jednej z aptek sieciowych w stolicy. Sama zastanawia się nad pójściem na zasiłek, tym bardziej że – jak w większości aptek – od pacjentów nie oddziela jej nawet szyba (w latach 90. szyby powszechnie usuwano, by aptekarz był „bliżej klienta") i w kontakcie z nawet 500 pacjentami dziennie łatwo o zakażenie czymkolwiek, niekoniecznie koronawirusem.
– Jak tak dalej pójdzie, nie będzie komu leczyć pacjentów – ostrzega lekarka z dużego szpitala klinicznego na Mazowszu. – Również dla części personelu szpitalnego zasiłek na dziecko to okazja do ucieczki przed widmem zakażenia – i tak zamierzali nie przychodzić do pracy w strachu przed zakażeniem. Zwłaszcza że zapas masek, gogli i kombinezonów ochronnych w wielu placówkach istnieje wyłącznie na papierze. Lekarze z oddziału nefrologii w stołecznym szpitalu tygodniami nie mogli się doprosić o środki ochrony. Gdy sprawa stanęła na ostrzu noża, okazało się, że oddziałowa trzyma maski w sejfie – i w końcu je wydano. Personel jednego z dużych wrocławskich szpitali, podobnie jak wielu lecznic w Polsce, brakujące gogle kupił w markecie budowlanym.
Strach przed zakażeniem i obciążenie pracą jest na tyle duże, że OIL uruchomiła telefon zaufania dla lekarzy, którym trudno poradzić sobie z presją. Zapewnia też pomoc prawną i odszkodowania dla 100 członków Izby, którzy zakażą się koronawirusem.
Rozwiązania mające wesprzeć medyków zaproponował także Senat. W projekcie nowelizacji ustawy o Covid-19 parlamentarzyści zaproponowali m.in. regularne wykonywanie testów u pracowników ochrony zdrowia oraz zapewnienie leków i wyrobów medycznych również lekarzom pracującym na pierwszej linii walki z wirusem.
Studenci mają obawy
Braki personelu rząd stara się łatać studentami kierunków medycznych. Wiceminister nauki zaapelował do rektorów o wsparcie działań służb epidemiologicznych przez starszych studentów medycyny i farmacji, analityki medycznej, pielęgniarstwa oraz ratownictwa medycznego. Część studentów dostała już propozycje umów, ale skarżą się, że są one nie do zaakceptowania: – Nie zapewniają nam żadnej ochrony prawnej, a zrzucają na nasze barki niemal całą odpowiedzialność. Jeśli chcą, byśmy pomogli, muszą zapewnić nam choć minimum praw – mówi jedna ze studentek medycyny. Samorządy niektórych wydziałów zapowiedziały oficjalne wystąpienie w tej sprawie do ministra.
prof. Tomasz Grodzki marszałek Senatu, chirurg klatki piersiowej
Uważam za konieczne wykonanie testu u wszystkich pracowników ochrony zdrowia, którzy zetknęli się z chorymi na koronawirusa, i tych, którzy mają objawy przeziębienia czy rzekomogrypowe, ale w poczuciu obowiązku przychodzą do pracy. Myślę o całym personelu medycznym: pielęgniarkach i lekarzach, ale też technikach, diagnostach laboratoryjnych i farmaceutach. Koronawirus zderzył się w Polsce z niewydolnym systemem ochrony zdrowia, a rząd zdecydował się z nim walczyć metodą średniowieczną – kwarantanną. Jest na pewno skuteczna, ale uważam za bezwzględnie konieczne uzupełnienie jej o szersze korzystanie z metod nowoczesnych, jak testy. Dzięki nim osoby z wynikiem ujemnym wrócą na rynek pracy, który ich potrzebuje, a ci z dodatnim, ale bez objawów, zostaną w domu, a przy tym będą bardziej przestrzegać kwarantanny – udowodniono, że wynik dodatni sprawia, że zakażeni lepiej stosują się do zaleceń.