Paweł Łepkowski: Czy branża hodowlana jest równie groźna dla klimatu jak przemysł i transport?

Czy krowy, owce i kozy mogą stanowić zagrożenie dla klimatu naszej planety? Na pierwszy rzut oka takie pytanie wydaje się niedorzeczne. Tymczasem odpowiedź jest szokująca.

Aktualizacja: 15.05.2024 06:26 Publikacja: 14.05.2024 17:00

Paweł Łepkowski: Czy branża hodowlana jest równie groźna dla klimatu jak przemysł i transport?

Foto: AdobeStock

Każdy z nas wie, że głównym źródłem emisji gazów cieplarnianych, które zmieniają klimat naszej planety, są przede wszystkim przemysłowe metody przetwarzania nieodnawialnych źródeł energii. Jeżeli zatem mielibyśmy wskazać na głównego winowajcę to zapewne wybralibyśmy trzy gałęzie gospodarki: transport, elektryczność (w tym cały proces ogrzewania domów) oraz przemysł, do którego zalicza się przede wszystkim produkcję hutniczą, przemysł chemiczny i petrochemiczny oraz procesy wydobywcze w kopalniach. Wydawałoby się, że to na tych obszarach powinna się skupić nasza globalna strategia walki ze zmianami klimatycznymi. Tymczasem do głównych źródeł produkcji gazów cieplarnianych należy zaliczyć rolnictwo, a konkretnie szeroko pojęty przemysł mięsny. Jest to wbrew wszelkim pozorom branża równie groźna dla środowiska co przemysł ciężki i transport razem wzięte.

Czytaj więcej

Nowy raport Banku Światowego: musimy jeść mniej mięsa, bo ugotujemy planetę

Co gorsze dla klimatu, hodowlane krowy czy dymiące kominy?

Nowoczesne sposoby użytkowania gruntów odpowiadają bowiem za ponad 18 procent emisji gazów cieplarnianych. Podobnie masowa hodowla tzw. przeżuwaczy, czyli wielotysięcznych stad bydła domowego, owiec i kóz. Hodowla zwierząt przeżuwających w dwojaki sposób wpływa na zmiany klimatyczne i środowiskowe. Po pierwsze eksploatacja ogromnych obszarów wypasu tych zwierząt powoduje magazynowanie dwutlenku węgla w glebie. Po drugie same zwierzęta są źródłem emisji gazów cieplarnianych pochodzących z procesów trawiennych. Przeżuwacze hodowlane produkują bowiem dwa rodzaje związków lotnych: metan (CH4) i podtlenek azotu (N2O). Z jednej strony gazy te znacznie krócej pozostają w atmosferze niż gazy cieplarniane produkowane przez transport czy przemysł, takie jak: dwutlenek węgla (CO2), sześciofluorek siarki (SF6), fluorowcopochodne węglowodorów (HFCs) czy perfluoropochodne związki węgla (PFCs). Z drugiej strony eksperci z Organizacji ds. Wyżywienia i Rolnictwa ONZ (FAO) wskazują, że metan ma około 25-krotnie większy wpływ na klimat niż dwutlenek węgla. Jeszcze gorzej jest z podtlenkiem azotu, który jest nawet 300-krotnie bardziej szkodliwy niż CO2.

Na początku lat 60. XX wieku statystyczny mieszkaniec naszej planety zjadał ok. 23 kg mięsa rocznie. Ponad 60 lat później przeciętny człowiek konsumuje 43,6 kg mięsa rocznie

Do lat 70. XX wieku problem emisji gazów cieplarnianych pochodzenia zwierzęcego dotyczył głównie wielkich hodowli bydła z obszaru środkowych równin Ameryki Północnej. Jednak obecnie to nie one stanowią największe zagrożenie dla klimatu. Hodowle w Brazylii, Indiach i Chinach przekroczyły bowiem łącznie 200 milionów sztuk bydła.

Takie skupienie dużych zwierząt jednego gatunku jest wręcz ekstremalnym zagrożeniem dla środowiska i klimatu planety. Dlaczego? Nie tylko z powodu wspomnianych gazów powstających w przewodach pokarmowych zwierząt w wyniku fermentacji zachodzącej podczas procesu trawienia. Te stanowią zaledwie 31 proc. z całej puli gazów cieplarnianych produkowanych przez przemysł mięsny. 58 procent to produkcja pasz. Do tego doliczyć należy transport (7 proc.) oraz przechowywanie i produkcję obornika (4 proc.). Zwierzęta nie tylko konsumują ogromne ilości roślin, które są sadzone coraz częściej na obszarach wyciętych lasów tropikalnych Ameryki Południowej czy Azji Południowo-Wschodniej, ale też wydalają ogromne ilości odchodów, które wbrew pozorom wcale nie przyczyniają się do ubogacenia ziemi rolnej.

Czytaj więcej

Jaka dieta jest najlepsza dla zachowania zdrowia? Naukowcy znaleźli odpowiedź

Bardziej truje ten, kto je więcej mięsa. Czyli wcale nie kraje Południa

W dodatku procesy demograficzne na świecie powodują, że produkcja mięsa i produktów pobocznych, takich jak żelatyna, kleje czy skóra na cele odzieżowe i przemysłowe (np. przemysł meblarski czy produkcja wnętrz samochodów klasy premium), nie tylko nie spada, ale gwałtownie rośnie. Na początku lat 60. XX wieku statystyczny mieszkaniec naszej planety zjadał ok. 23 kg mięsa rocznie. Ponad 60 lat później przeciętny człowiek konsumuje 43,6 kg mięsa rocznie. A przecież w 1960 r. na świecie żyło 3 miliardy ludzi. Ta liczba pod koniec lat 30. XXI wieku zostanie potrojona. Z kalkulacji FAO wynika, że wkrótce spożycie na osobę wyniesie 69,5 kg.

Nie oszukujmy się zatem, że winę za gigantyczną nadprodukcję mięsa ponoszą niekontrolowane przyrosty populacji w krajach tzw. Trzeciego Świata. To my – mieszkańcy krajów rozwiniętych spożywamy trzy razy więcej mięsa niż reszta świata. Jesteśmy zatem głównymi fundatorami zmian środowiskowych i klimatycznych naszej planety.

Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?