Jak pobrać opłatę za egzekucję podatku, gdy do niej nie dochodzi? Skarbówka ma na to pomysł, z którego skwapliwie korzysta. I to w stosunku do podatników, którzy bynajmniej nie uchylają się od zapłaty, mają jedynie kłopoty, by zrobić to od razu.
Pieniądze za nic
Najczęściej scenariusz zaczyna się od tego, że podatnik (zwykle przedsiębiorca) składa wniosek o rozłożenie podatku na raty, a urząd skarbowy go przyjmuje. Równocześnie jednak informuje swoją komórkę egzekucyjną, że firma ma kłopoty ze spłatą podatku. Urzędnicy przystępują zatem do czynności egzekucyjnych. W majestacie prawa, bo przecież podatnik nie zapłacił w terminie zobowiązania.
Gdy urząd, przychylając się do wniosku o rozłożenie na raty, wyda stosowną decyzję, postępowanie egzekucyjne jest zawieszane, a po uiszczeniu podatku – umarzane. W tym czasie jednak fiskus pobiera opłaty egzekucyjne, mimo że nic nie wyegzekwował.
Odzyskanie opłat bywa trudne. Ustawa o postępowaniu egzekucyjnym w administracji przewiduje ich zwrot, gdy czynności podjęto z naruszeniem prawa. W takich sytuacjach formalnie naruszenia jednak nie ma. Tu urząd skarbowy występuje w podwójnej roli: wierzyciela oraz organu egzekucyjnego. Chętnie z tego korzysta, bo pobiera nie tylko podatki z odsetkami, ale też opłaty egzekucyjne. Te są zależne od kwoty podatku i idą nawet w setki tysięcy złotych. Dla mniejszych firm to poważne obciążenie.
Brak tamy w prawie
Według Pauliny Karpińskiej-Huzior, adwokata w kancelarii Chadbourne & Parke, taka polityka organów skarbowych, choć formalnie zgodna z prawem, przeczy logice i zasadzie budowania zaufania do organów skarbowych.