Standard demokratycznego państwa prawnego wymaga stanowienia przepisów prawnych zarówno nienagannie z punktu widzenia techniki legislacyjnej (respektowanie zasad kultury politycznej i prawnej), jak i respektowania zespołu tych wartości i dóbr, które wyraża polska konstytucja, a także zasad ogólnych prawa, które są nośnikiem uniwersalnych wartości humanistycznych, a nawiązują do wartości osadzonych w tradycjach kultury prawnej – słuszność, sprawiedliwość, godność, wolność, równość, dobro.
Prawo stanowione powinno spełniać te założenia, albowiem leżą one u podstaw porządku konstytucyjnego w Polsce. Władza, która tego standardu nie respektuje, sprzeniewierza się podstawowej zasadzie rządzenia, a mianowicie zasadzie demokratycznego państwa prawnego.
Prawo zasługuje na takie miano tylko wówczas, gdy inkorporuje się do niego system wartości. Dlatego w skrajnych przypadkach norma prawa stanowionego sprzeczna w sposób jaskrawy, oczywisty, istotny z systemem tych wartości może nie mieć mocy obowiązującej. Prawo wiąże się przecież z ideą autorytetu, a ta idea musi być zakotwiczona w systemie wartości. Brak tych wartości w prawie stanowionym deprecjonuje wartość prawa, a ponieważ jest ono zjawiskiem społecznym, to musi też podlegać ocenie z etycznego (moralnego) punktu widzenia.
Prawo stanowione nie spełnia automatycznie standardów odzwierciedlonych w uniwersalnych wartościach. Przy tym zdarza się i tak, że prawodawca nad wyraz chętnie używa, ale w sposób nieuzasadniony, często błędny, a niekiedy i fałszywy, tego samego języka co budzące aprobatę koncepcje etyczne i moralne. W taki sposób próbuje zdobyć społeczną aprobatę dla wsparcia i realizacji ukrytych i dalekich od etyki celów politycznych, ustrojowych, społecznych, a także gospodarczych. Jest to mechanizm manipulacji prawodawczej, który polega na tym, że uzyskuje się społeczną aprobatę dla werbalnie określonych celów (zadań), a następnie w procesie legislacyjnym przeinacza się sens użytych słów, odwołując się do argumentu vox populi. Przy tym „dworscy eksperci" udzielają władzy potwierdzenia każdej zamówionej opinii.
Dlatego też pojawia się problem wierności prawu. Istnieje oczywiście i prawny, i moralny obowiązek respektowania prawa stanowionego, ale nie jest absolutny. Obowiązek posłuszeństwa prawu wymaga zawsze pozytywnego wsparcia ze strony prawodawcy. Musi być lojalny wobec społeczeństwa, jeżeli wymaga i oczekuje takiej lojalności wobec siebie.
Prawo może być sprzeczne z wartościami i dobrami konstytucyjnie chronionymi. Może te wartości i dobra naruszać. Głębokość tych naruszeń, w szczególnych przypadkach, stanowić może uzasadnienie i usprawiedliwienie do wypowiedzenia posłuszeństwa prawu. Ten proces oporu wobec prawa i rodzącego się buntu Czesław Znamierowski ujął następująco: ludzie krzątają się z dnia na dzień w obejściu swego domu i trzeba niezwykłych zdarzeń, aby wyjrzeli przez okno lub wyszli przed bramę swego ogrodu. To wyjrzenie przez okno, czy też wyjście przed bramę ogrodu nigdy nie jest dla władzy publicznej przyjemne, albowiem oznacza, że zanika motyw posłuchu wobec prawa. Podejmowane są działania pod wpływem nakazu sumienia; z oczywistą i jasno, jednoznacznie formułowaną intencją – zmiany niesprawiedliwego prawa na prawo sprawiedliwe. Taka postawa jest wyrazem szacunku dla instytucji państwa i do instytucji prawa, a nie zerwania z ideą prawa.