Tak zwany netting, czyli umowny system potrąceń (kompensat) wzajemnych należności, jest bardzo popularny zwłaszcza w grupach powiązanych ze sobą firm. Pozwala bowiem uprościć wzajemne rozliczenia, przyspiesza je, ogranicza koszty administrowania płatnościami oraz poprawia płynność finansową. Mogłoby się wydawać, że te zalety są nie do przecenienia zwłaszcza w dobie koronawirusa, gdy wiele firm łapie zadyszkę i traci stabilność finansową.
Niestety, nie dla fiskusa. Nie dość, że inaczej podchodzi do nettingu VAT i CIT, to dodatkowo jego profiskalna wykładnia przepisów o obowiązkowej podzielonej płatności sprawia, że stosowanie nettingu przestaje być atrakcyjne.
Czytaj też: VAT: split payment ogranicza kompensaty
Łatwiej i taniej
Jak różnie można oceniać netting na gruncie podatkowym, świadczą dwie interpretacje indywidualne wydane przez fiskusa na przełomie maja i czerwca na wniosek jednej ze spółek.
Jedna i ta sama firma chciała się upewnić, jak system jej wzajemnych rozliczeń w grupie wpływa na rozliczenie VAT i CIT. Przede wszystkim sama uważała, że korzystając z nettingu, nie jest zobowiązana do zapłaty w ramach mechanizmu podzielonej płatności tzw. split payment. Bo choć od 1 listopada 2019 r. ustawodawca wprowadził obowiązek jego stosowania przy regulowaniu należności z faktury, w której wartość sprzedaży brutto przekracza 15 tys. zł i która obejmuje towary lub usługi wskazane w załączniku nr 15 do ustawy, to jednak zdaniem podatniczki wielostronne potrącenie dokonywane w nettingu powinno być traktowane na równi z potrąceniem z art. 498 kodeksu cywilnego, które zostało zwolnione z obowiązkowego split payment.