W czwartek Naczelny Sąd Administracyjny wydał orzeczenie, które zapewne ucieszy wiele osób od czasu do czasu dorabiających sobie korepetycjami. Sąd uznał, że gdy dzieje się to sporadycznie, fiskus nie może uznać takiej aktywności za działalność gospodarczą w PIT.
Korki dla opornych
Sprawa dotyczyła absolwentki wydziału chemicznego. We wniosku o interpretację wyjaśniła, że jest na pierwszym roku studiów doktoranckich i chciałaby sporadycznie udzielać lekcji z chemii uczniom gimnazjum, liceum czy studentom.
Czytaj także: Korepetycje jak biznes
Podkreśliła, że korepetycje będą się odbywać w jej mieszkaniu i nie miałyby charakteru ciągłego. I to nie tylko ze względu na potencjalną rotację uczniów wynikającą z satysfakcji z zajęć. Sporadyczność będzie też związana z przerwami świątecznymi, wakacjami czy ograniczoną ilością jej wolnego czasu.
Z wniosku wynikało, że korepetycje będą sposobem na dorobienie do budżetu doktorantki, której jedynym przychodem jest stypendium. Zapytała, jak powinna rozliczyć zyski z korepetycji. Sama była przekonana, że udzielane przez nią lekcje to na gruncie PIT działalność wykonywana osobiście, z której dochody podlegają opodatkowaniu na zasadach ogólnych. To oznacza, że do miesiąca, za który dochód od początku roku nie przekroczyłby kwoty wolnej od podatku, nie musi wpłacać zaliczek w PIT. Same zaś przychody z korepetycji pomniejszone o 20-proc. koszty uzyskania przychodu powinna rozliczyć w zeznaniu rocznym na formularzu PIT-36 lub PIT-37 w terminie do 30 kwietnia.