Fundusz inwestycyjny to specjalne rozwiązanie, które jest alternatywą dla estońskiego CIT. Mogą je zastosować spółki z o.o. i akcyjne spełniające te same kryteria, które są wymagane w systemie estońskim. Chodzi m.in. o przychody poniżej 100 mln zł i zatrudnienie co najmniej trzech pracowników.
Różnica polega na tym, że spółka korzystająca z funduszu rozlicza CIT na dotychczasowych zasadach, czyli płaci podatek dochodowy, z możliwością odliczenia kosztów. Nie traci też prawa do preferencji, takich jak. np. ulga na złe długi, ulga na badania i rozwój (B+R), IP Box (możliwość rozliczenia dochodu z kwalifikowanego IP według stawki 5 proc.), odliczenie strat czy obniżona stawka 9 proc. podatku.
Czytaj także: Zmiany podatkowe dla spółek 2021
Podstawową zaletą tzw. funduszu estońskiego jest szybsze odliczenie wydatków na inwestycje. Środki przekazane na fundusz mogą być zaliczone do kosztów uzyskania przychodu jeszcze przed poniesieniem wydatku. Dla porównania, okres amortyzacji maszyn i urządzeń trwa zwykle kilka lat. Spółka korzystająca z funduszu musi zainwestować zgromadzone w nim pieniądze w kolejnym roku podatkowym. Ma jednak możliwość wydłużenia tego terminu do trzech lat, jeśli złoży do urzędu skarbowego informację o planowanych inwestycjach.
Zgodnie z przepisami fundusz będzie tworzony z zysku spółki za poprzedni rok podatkowy, o ile nie został podzielony między wspólnikami. Limitem będzie wysokość zysku. Jeśli np. dana spółka odnotowała w 2020 r. 150 tys. zł zysku, to środki do tej wysokości może przekazać w 2021 r. na fundusz. Ograniczeniem jest fakt, że pieniądze wpłacone na ten rachunek nie mogą pochodzić z pożyczek, kredytów, dotacji ani subwencji. Muszą to być środki własne spółki.