Propozycja nabycia obligacji, także w ofercie niepublicznej, bo tego dotyczyła sprawa, powinna zawierać pełne dane, stosownie do rodzaju emitenta i obligacji pozwalających na ocenę sytuacji finansowej emitenta.
To sedno wtorkowego wyroku Sądu Najwyższego, jak sam sędzia sprawozdawca powiedział, precedensowego dla obowiązków informacyjnych emitentów.
Rafał F. dwukrotnie kupił w spółce M.G. jej obligacje za pośrednictwem zaufanego finansisty. Na pierwszych zarobił (po zapłacie podatku ponad 600 tys. zł) i w 2012 r. kupił za 3 mln zł kolejną serię dwuletnich obligacji „zabezpieczonych hipoteką", oprocentowanych na 11 proc. rocznie.
Czytaj także: Każda inwestycja może liczyć na wsparcie
Spółka emitent, rolując obligacje, powiększała swoje kłopoty finansowe, co skończyło się upadłością likwidacyjną. Postępowanie trwa i nie daje widoków na spłatę wierzycieli, zwłaszcza Rafała F. Pozwał on więc trzech członków zarządu tej spółki, domagając się zasądzenia od nich zainwestowanych 3 mln zł z odsetkami. Jako podstawę prawną wskazał art. 425 kodeksu cywilnego, który stanowi, że „kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia". A wina pozwanych miała polegać na tym, że nie udzielili mu pełnej informacji o ofercie, w szczególności o słabym zabezpieczeniu wykupu obligacji.