Władze Prawa i Sprawiedliwości wielokrotnie deklarowały, że właśnie na stabilnej administracji państwowej buduje się fundament dobrze zarządzanego państwa. Zdają się to potwierdzać statystyki. W zeszłym roku po raz pierwszy od siedmiu lat odnotowano wzrost zatrudnienia w służbie cywilnej. Jeśli chodzi o cały korpus, wzrost był nieznaczny - 0,4 proc., czyli 534 etaty. Rekord padł na stanowiskach dyrektorskich i kierowniczych. Tam wzrost sięgnął 52 proc.
Problemy w urzędniczym korpusie
Sam szef służby cywilnej w sprawozdaniu za zeszły rok częste zmiany na kierowniczych stanowiskach w administracji rządowej wymienia jako jedno z najważniejszych zagrożeń dla urzędniczego korpusu. Obok tego wskazuje na rosnąca fluktuację kadr. Jej wskaźnik wyniósł w zeszłym roku aż 11 proc. Dla porównania w 2016 r. było to 7 proc. A przecież służba cywilna miała stanowić stały, niezmienny filar administracji.
– Jej utworzenie służyć miało temu, by zadania administracji publicznej wykonywane były w sposób profesjonalny, bezstronny i niezakłócony przez interesy polityczne. Stabilizacja zatrudnienia miała temu służyć – podkreśla Grzegorz Makowski z Fundacji Batorego, wykładowca Collegium Civitas.
Mało szkoleń
Niezbyt dobrze jest też z podnoszeniem kwalifikacji korpusu. Bo na szkolenia brakuje pieniędzy. Na podnoszenie kwalifikacji jednego pracownika wydano w 2017 r. średnio ok. 377 zł, a w powiatowej administracji zespolonej ? ledwo 52 zł. Jak podkreśla szef służby cywilnej w swoim sprawozdaniu, utrudnia to profesjonalizację tej części administracji, która ma bezpośredni wpływ na funkcjonowanie przedsiębiorców i obywateli.
Przeznaczony na realizację szkoleń centralnych budżet, którym dysponuje szef Służby Cywilnej ? pozostaje od wielu lat na niezmienionym poziomie. Wynosi on jedynie 500 tys. zł, czyli ok. 4 zł na osobę.