Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE będzie miało znaczenie także dla Polski. Właśnie dotarliśmy do jego stanowiska w tej sprawie.
Przed Trybunałem Sprawiedliwości zawisła sprawa Salvatore Manniego, włoskiego przedsiębiorcy, o wykreślenie z rejestru spółek informacji, że był zarządcą i likwidatorem spółki, która zbankrutowała 30 lat temu. Spółki dawno już nie ma, nawet w rejestrze, ale informacja ciągnie się za nim i utrudnia mu prowadzenie biznesu, konkretnie sprzedaż posiadanych nieruchomości.
Pozwał włoski rejestr
Wystąpił do sądu, by nakazał rejestrowi usunięcie, anonimizację lub zablokował dane kojarzące go z tamtą upadłą spółką oraz zasądził odszkodowanie. Tribunale di Lecce uwzględnił pozew i nakazał anonimizację danych łączących pana Manniego z tamtą upadłością. Uznał, że wpisy w rejestrze łączące daną osobę z okresem nieprawidłowości spółki nie mogą być wieczne, gdy nie przemawia za tym szczególny interes publiczny.
Włoski sąd II instancji zwrócił się jednak do unijnego Trybunału z pytaniem prejudycjalnym, czy wynikająca z dyrektywy o jawności rejestrów (2009/101/WE) zasada jawności rejestrów przedsiębiorców wyłącza jedną z form prawa do prywatności, tj. prawo do bycia zapomnianym, lub jak daleko zasada jawności rejestrów może ograniczać prawo do bycia zapomnianym.
Prawo do błędu
Polska opinia, napisana przez członka Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, wskazuje, że każdy ma prawo do błędu i zatarcia go, stąd prawo do bycia zapomnianym. Z drugiej jednak strony jednym z problemów nierozwiązanych od wielu lat jest pokusa nadużywania spółki jako formy działalności ze szkodą dla jej wierzycieli. Jedną z konsekwencji tego stanu rzeczy musi być i jest ograniczenie prawa do prywatności menedżerów. Dane takie nie powinny być jednak w rejestrze dłużej, niż to konieczne.