Afera wizowa w MSZ uderzy rynek pracy

Sprawa wiz umożliwiających wjazd do strefy Schengen, które miały być przedmiotem nielegalnego handlu, to ostatnio najgorętszy temat w kampanii wyborczej. W efekcie doszło już do dymisji wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka i dyrektora biura prawnego MSZ Jakuba Osajdy. Wypowiedzenie umów outsourcingowych firmom obsługującym wnioski wizowe ograniczy napływ pracowników.

Aktualizacja: 20.09.2023 10:43 Publikacja: 20.09.2023 03:00

Wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk

Wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk

Foto: PAP/Rafał Guz

Koniec z ułatwieniami wizowymi

– Wizy wydawane przez polskie konsulaty to tzw. wizy krajowe. Pozwalają w czasie swojej ważności na nawet 90 dni pobytu w pozostałych krajach strefy Schengen. To właśnie zwiększona ponadstandardowo liczba osób z takimi dokumentami w innych krajach zaniepokoiła pozostałe państwa – tłumaczy sytuację radca prawny Przemysław Ciszek, partner w kancelarii C&C.

Wywołało to nie tylko konsekwencje personalne. Resort wypowiedział wszystkie umowy na outsourcing wizowy. Efekt?

– Umowy z tzw. centrami wizowymi przewidywały przekazanie przez konsulaty części procesu wydawania tych dokumentów na zewnętrzne podmioty. Miało to przede wszystkim odciążyć pracowników tych urzędów – tłumaczy Przemysław Ciszek. Jak wskazuje, osoby zainteresowane uzyskaniem wizy mogły przy okazji wizyty w takim miejscu skorzystać z wielu innych usług. Chodzi m.in. o pomoc przy wypełnianiu wniosku wizowego, kopiowaniu dokumentów czy robieniu zdjęć.

Czytaj więcej

Płatna protekcja przy polskich wizach. Kto był „mózgiem” procederu i kto usłyszał zarzuty?

– Zbierały one wiele danych, które potem, odpowiednio przygotowane, wraz z poprawnie uzupełnionym i opłaconym wnioskiem wizowym trafiały do konsulatu. Biorąc pod uwagę, że w wielu przypadkach aplikujący mieli problemy z komunikacją z pracownikami urzędów i brakowało im wiedzy o samym procesie, to centra w istotny sposób przyspieszały całą procedurę – komentuje Ciszek.

Przypomina, że jest to o tyle ważne, że uzyskanie wizy jest najczęściej jedynym sposobem na legalne przybycie do naszego kraju przez osoby, które chcą tu podjąć pracę.

– Najpierw firma w Polsce uzyskuje np. zezwolenie na pracę, a następnie osoba wymieniona w tym dokumencie otrzymuje dokument pobytowy (np. właśnie wizę).

Możliwe konsekwencje afery wizowej

Przemysław Ciszek spodziewa się, że podjęte przez rząd działania spowodują „wylanie dziecka z kąpielą”.

– W imię walki z nieprawidłowościami procesy uzyskiwania wiz zostaną zablokowane. Konsulaty prawdopodobnie nie obsłużą samodzielnie wszystkich zainteresowanych. Zawarcie kolejnych umów będzie pewnie kwestią czasu, ale na pewno na to poczekamy – komentuje ekspert.

Podobne spostrzeżenia ma adwokat Karolina Schiffter Partner PCS Paruch Chruściel Schiffter Stępień Kanclerz | Littler.

– Dostępność spotkań wizowych w konsulatach (podczas których składa się wniosek wizowy) w wielu krajach afrykańskich i azjatyckich jest bardzo mocno ograniczona i na termin często czeka się wiele tygodni albo miesięcy właśnie z uwagi na duże zainteresowanie – komentuje.

Ciszek wskazuje z kolei, że jeśli procesy wizowe zostaną wstrzymane, wojewodowie w Polsce będą wydawać zezwolenia na pracę na próżno.

– Pracownicy nie przyjadą bowiem, aby ją wykonać. Oczywiście będziemy pewnie jeszcze bardziej bazować na pracy obywateli Ukrainy, ponieważ tu mamy ciągle sporo ułatwień związanych z sytuacją w tym kraju, ale zasoby są już dawno na wyczerpaniu – zaznacza.

Czytaj więcej

Joanna Kalinowska: Firmy odczują aferę wizową

Adwokat Karolina Schiffter podkreśla, że nawet 50 proc. krajowych firm ma problemy z rekrutacją pracowników.

– Dotyczy to zarówno branż, w których poszukiwani są specjaliści (np. informatycznej), ale także obszarów, w których zatrudniani są pracownicy fizyczni (w tym budowlanych). Obecnie braki kadrowe są częściowo wypełniane przez cudzoziemców, m.in. z krajów azjatyckich i afrykańskich. Niestety w najbliższym czasie z pewnością przyjedzie ich do Polski dużo mniej z  uwagi na zamknięcie centrów wizowych – ocenia ekspertka.

Jak mówi, już teraz na termin w Indiach czeka się nawet kilka miesięcy, a po likwidacji centrów wizowych ten czas będzie jeszcze dłuższy.

– W konsekwencji do Polski przyjedzie mniej pracowników, w tym specjalistów, z krajów azjatyckich i afrykańskich, co z pewnością pogłębi braki kadrowe polskich pracodawców – dodaje.

Nie pierwszy raz

Przemysław Ciszek przypomina, że to druga afera dotycząca wiz w krótkim czasie.

– Wcześniej doszło do awantury dotyczącej projektu rozporządzenia w sprawie państw, w których cudzoziemcy mogą składać wnioski o wydanie takich dokumentów przez ministra właściwego do spraw zagranicznych – mówi.

Rozporządzenie miało rozszerzyć katalog takich krajów.

– Niestety projekt nie przyznawał otwartego dostępu do terytorium Polski obywatelom m.in. Królestwa Arabii Saudyjskiej czy Filipin. Rozporządzenie umożliwiałoby jedynie przyjmowanie wniosków do MSZ (np. z pominięciem konsula) za pośrednictwem wskazanych podmiotów. Na końcu zostaliśmy jednak z niczym – podsumowuje.

Koniec z ułatwieniami wizowymi

– Wizy wydawane przez polskie konsulaty to tzw. wizy krajowe. Pozwalają w czasie swojej ważności na nawet 90 dni pobytu w pozostałych krajach strefy Schengen. To właśnie zwiększona ponadstandardowo liczba osób z takimi dokumentami w innych krajach zaniepokoiła pozostałe państwa – tłumaczy sytuację radca prawny Przemysław Ciszek, partner w kancelarii C&C.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Podatki
Nierealna darowizna nie uwolni od drakońskiego podatku. Jest wyrok NSA
Samorząd
Lekcje religii po nowemu. Projekt MEiN pozwoli zaoszczędzić na katechetach
Prawnicy
Bodnar: polecenie w sprawie 144 prokuratorów nie zostało wykonane
Cudzoziemcy
Rząd wprowadza nowe obowiązki dla uchodźców z Ukrainy
Konsumenci
Jest pierwszy wyrok ws. frankowiczów po głośnej uchwale Sądu Najwyższego
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił