Od wielu lat toczy się dyskusja, która ma rozstrzygnąć, czy kodeks pracy odróżnia pojęcia „wymiar" od „normy czasu pracy". Dyskusja nie jest bynajmniej akademicka. Kryją się za nią realne pieniądze. Przypomnijmy więc jej istotę. Pytanie brzmi, czy gdy ktoś pracuje powyżej wymiaru czasu pracy, ale jeszcze poniżej normy, to pracuje w godzinach nadliczbowych? Ma to oczywisty wpływ na sposób ustalania wynagrodzenia.
Powyżej standardu
Sprawa dotyczy przy tym dwóch aspektów – nadgodzin dobowych i średniotygodniowych. Przy pracy powyżej tzw. skróconego wymiaru dobowego przeważają poglądy, że taka praca nie stanowi nadgodzin. Innymi słowy, jeśli zatrudniony ma zaplanowaną pracę poniżej ośmiu godzin (np. sześć), ale ostatecznie pracuje dłużej, ale nie więcej niż osiem godzin, to nadgodziny dobowe nie występują.
Podkreślam jednak, że są też poglądy odmienne. Dodać od razu należy i to, że prezentowana tu wykładnia wcale nie musi być dla pracowników niekorzystna. Jeśli bowiem przekroczenie wymiaru dobowego nie zostanie zrekompensowane czasem wolnym w okresie rozliczeniowym, praca ponadwymiarowa pojawi się najczęściej jako ta przekraczająca normę średniotygodniową. Tym samym zostanie opłacona wynagrodzeniem normalnym powiększonym o 100-proc. dodatek. Przy przyjęciu, że jest to nadgodzina dobowa, dodatek co do zasady wynosiłby 50 proc. Pomijam, bo w tym artykule jest to nieistotne, że dodatek za pracę w nadgodzinach dobowych być może zostałby wypłacony wcześniej, bo po zakończeniu miesiąca.
Z jakim wynagrodzeniem
Jednak prawdziwa batalia dotyczy relacji między wymiarem czasu pracy, jaki wynika z art. 130 kodeksu pracy, a przeciętnie 40-godzinną normą średniotygodniową. Rzecz w tym, że obniżanie normy przez święta państwowe ma ten skutek, że w danym okresie rozliczeniowym wymiar ustalony zgodnie z art. 130 k.p. jest z reguły niższy od normy. W skali roku mówimy o około 64 godzinach różnicy. Podstawowe pytanie brzmi więc, czy przekroczenie tego wymiaru powinno być kwalifikowane jako praca w średniotygodniowych godzinach nadliczbowych, czy jest to praca ponadnormatywna, ale nie będąca pracą w nadgodzinach. Tym samym za tę pracę należy zapłacić tzw. wynagrodzenie normalne, ale już bez dodatków. Obowiązek wypłaty dodatków powstałby dopiero po przekroczeniu normy.
To naruszenie
Pomijam tu fakt, że to zjawisko najczęściej – ale nie zawsze – wynika z naruszenia przepisów o przeciętnie pięciodniowym czasie pracy. A w wielu przypadkach taka praktyka może być kwalifikowana jako wykroczenie. Choć znów z akcentem na to, że stwierdzenie, iż każdy przypadek nieoddania przepracowanego dnia wolnego od pracy stanowi naruszenie prawa, byłoby zbyt kategoryczne.