„Jestem przestrzeń" z wierszami urodzonej w 1909 roku Anny Świrszczyńskiej to wydawnictwo niezwykłe, tak jak sama poetka. Wciąż zbyt mało znana, być może dlatego, że w jej wierszach będących echem Powstania Warszawskiego nie ma patosu, zgiełku wielkiej bitwy, są za to echa najbardziej bolesnych rozstań, które wymusiła wojna.
O miejsce należne Świrszczyńskiej w panteonie polskiej poezji upominał się Czesław Miłosz w eseju „Jakiegoż to gościa mieliśmy". Napisał: „rzecz polega na tym, że jej dzieło poetyckie ofiarowuje się jako spełniony los, ale spełniony nie poprzez artyzm, z życiorysem gdzieś w tle, ale jako jedność wierszy i osoby, gwałtownej, namiętnej, dumnej, pokornej, grzesznej, współczującej, miłującej, szalonej".