Zwrócił jednocześnie uwagę, że jego wniosek jest "dużo węższy". - Popatrzcie na wyrok niemieckiego TK. My nie idziemy tak daleko, jak poszli Niemcy w swoim orzeczeniu, jeżeli chodzi o mój wniosek, bo on jest dużo węższy - ocenił minister.
Dodał jednocześnie, że w pełni podzielamy stanowisko niemieckiego TK. - Tak, uważamy jak Niemcy, rzeczywiście sprawy organizacji wymiaru sprawiedliwości, jego ustroju są wyłączną kompetencją państwa członkowskiego – podkreślił szef resortu sprawiedliwości.
Dr Kowalski: minister wybiera kawałek, który jest dla niego wygodny
Niemieckie orzeczenie jako całość dotyczyło "zakresu kompetencji przekazywanych przez Państwo Niemieckie Unii Europejskiej, a zakresu suwerenności państw i zwierzchniej roli parlamentów nad władzą wykonawczą działającą w stosunkach z UE". – W skrócie chodzi o to, czy przekazanie UE pewnych kompetencji jest legalne. Jak przeczytamy w orzeczeniu - konkluzja jest taka, że naturalnie tak, ale z zastrzeżeniem, że Niemcy pozostają suwerenne i w razie jakichkolwiek zmian - np. zamianie w federację - nie stracą podmiotowości - tłumaczy dr Kowalski.
- W 2009 roku wchodziły zmiany lizbońskie do Traktatu. Ten dokument miał potwierdzić wyższość konstytucji nad prawem unijnym. Takie stwierdzenie jest prawdziwe. Faktycznie niemiecki Trybunał uznał w 2009 roku, że państwa mają autonomię w ustanawianiu ustroju sądów – mówi nam dr Kowalski z SWPS.
Według eksperta problem z interpretacją Ziobry polega na tym, że minister "odnosi się do niezależności sądów, ale przywoływany przez szefa resortu sprawiedliwości kawałek stanowi zaledwie jeden z akapitów całego wywodu". – Gdy przeczytamy to w całości, znaczenie jest zupełnie odwrotne.
"Działania Ziobry są wyłomem"
O co wnioskuje Ziobro? "Istotą mojego wniosku jest zbadanie przez Trybunał Konstytucyjny kompetencji polskich sądów do występowania z pytaniami prejudycjalnymi w sprawach, które nie są objęte regulacją prawa europejskiego" – pisze minister w swoim oświadczeniu.