Ziobro odnawia lęki o polexit - komentuje Tomasz Pietryga

Informacja o rozszerzeniu wniosku Zbigniewa Ziobry do Trybunału Konstytucyjnego o uznanie za niekonstytucyjną regulacji prawa UE w zakresie dopuszczalności występowania przez polskie sądy z pytaniami do Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawach sądownictwa, pojawiła się dla obozu prawicy w bardzo złym momencie. Na finiszu kampanii wyborczej, której twarzami byli partyjni liderzy, a nie działacze samorządowi.

Aktualizacja: 18.10.2018 10:08 Publikacja: 17.10.2018 15:05

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Wraz z ujawnieniem tego wniosku (trafił do TK dwa tygodnie temu) powróciła fala zarzutów, że oto  PiS  robi kolejny krok w kierunku polexitu, kwestionując fundamentalne zasady UE. Opozycja próbowała przylepić tę łatkę partii Jarosława Kaczyńskiego od dawna. Politycy  PiS konsekwentnie odżegnywali się od takiego scenariusza.

Czytaj także:

Ziobro pyta TK o artykuł Traktatu o Funkcjonowaniu UE

Ziobro: Niemcy mogli się pytać, to my też możemy

Taborowski: Ziobro chce instrumentalnie wykorzystać Trybunał

Ziobro szuka wsparcia TK w sporze z Luksemburgiem

 

W przedwyborczej gorączce zarzut ten nabiera jednak nowej wartości i  na pewno nie pomoże PiS  w końcówce kampanii. Podobnie jak nerwowe reakcje samego Ziobry, który zarzucił w środę mediom  piszącym o polexicie  „manipulacje”, powołując się na  niemiecki Trybunał, który orzekał już w podobnej sprawie.

Warstwa prawna wydaje się równie złożona. Wniosek Ziobry należy traktować jak kolejny etap wojny z Brukselą.  Jest przygotowaniem gruntu pod  przewidywaną niekorzystną dla rządu odpowiedź unijnego sądu na pytania prejudycjalne, ale też pod werdykt TSUE w sprawie skargi Komisji Europejskiej  w Polskiej sprawie.

W uproszczeniu, Ziobro argumentuje, że podpisanie przez Polskę Traktatu UE wcale nie oznacza, że pytania prejudycjalne mogą być stosowane we wszystkich sprawach. Są bowiem obszary  zastrzeżone konstytucyjnie dla władz krajowych. Takie stanowisko spotyka się jednak z krytyką ekspertów od prawa UE. Ich zdaniem po podpisaniu Traktatu zgodziliśmy się, żeby TSUE wypowiadał się w każdej sprawie, również wymiaru sprawiedliwości, jeżeli dotyka to  prawa  unijnego. W dyskusji o praworządności ministrowi będzie bardzo trudno zbić ten argument.

Można zakładać, że nasz TK podzieli  stanowisko ministra. Co więcej, kwestionując  zasadność pytań  prejudycjalnych  w sprawach dotyczących ustroju sądownictwa, odniesie się też szerzej do relacji traktatowych Unia - suwerenne państwo.

I to jest  główny cel wniosku  ministra Ziobry.  Spodziewana odpowiedź da nowe paliwo w walce z niepokornym środowiskiem sędziowskim  i pozwoli kwestionować legalność kolejnych pytań wysyłanych do Luksemburga. Będzie to próba  wytyczenia  nowych granic między Unią a suwerennym państwem.  Ze względu na zobowiązania traktatowe  i ich interpretację  przez instytucje unijne  taka próba skazana jest na porażkę. Zwłaszcza  w atmosferze ostrego konfliktu i zarzutów  o łamanie przez Polskę  unijnych standardów praworządności. Przeciąganie liny na tym polu  gwarantuje, że konflikt zamiast wygasać, będzie eskalował na nowe kierunki.

Wraz z ujawnieniem tego wniosku (trafił do TK dwa tygodnie temu) powróciła fala zarzutów, że oto  PiS  robi kolejny krok w kierunku polexitu, kwestionując fundamentalne zasady UE. Opozycja próbowała przylepić tę łatkę partii Jarosława Kaczyńskiego od dawna. Politycy  PiS konsekwentnie odżegnywali się od takiego scenariusza.

Czytaj także:

Pozostało 86% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem