Tarcza antykryzysowa nie wprowadziła udogodnień dla tych, którzy z powodu epidemii koronawirusa znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej i chcą zmienić formę opodatkowania. A ustawa o PIT stanowi twardo: jeśli wybrałeś liniową stawkę na początku roku, obowiązuje cię do jego końca.
– Wielu przedsiębiorców na tym straci. Decyzję o podatku liniowym podejmowali na początku roku, kiedy dobrze zarabiali i epidemia nikomu się jeszcze nie śniła. Teraz z dnia na dzień ich dochody spadły. Okazuje się jednak, że nadal muszą płacić 19-proc. liniowy PIT bez ulg zamiast wrócić na skalę i odprowadzić tylko 17-proc. podatek z możliwością odliczeń – mówi Radosław Żuk, doradca podatkowy, partner w ECDP TAX. Dodaje, że utrata dochodów dotknęła zwłaszcza samozatrudnionych, czyli osób ściśle związanych z jednym kontrahentem, którym obniżono wynagrodzenie.
Wyższa stawka bez ulg
– Przedsiębiorca, który mimo pogorszenia sytuacji finansowej musi zostać na liniowym PIT, może stracić dodatkowo kilka tysięcy złotych. Płaci podatek według wyższej stawki, nie ma prawa do kwoty wolnej, nie skorzysta z większości preferencji, np. wspólnego rozliczenia czy ulgi na dzieci – mówi Grzegorz Ogórek, doradca podatkowy, starszy menedżer w PwC. Przypomina, że skala to 17- lub 32-proc. podatek. Wyższy zapłacimy wtedy, gdy nasze dochody przekroczą 85 528 zł. Podatek liniowy, czyli stała 19-proc. stawka płacona niezależnie od wysokości dochodu, nie zawsze jednak jest korzystna dla tych, którzy zarabiają powyżej limitu. Generalnie liniowy PIT zaczyna się opłacać przy dochodach powyżej 100 tys. zł rocznie. Jeśli wiadomo już, że będą w tym roku mniejsze, lepsza jest skala podatkowa.
Co może zrobić przedsiębiorca, dla którego liniowy PIT stał się nieopłacalny? Zlikwidować firmę i założyć nową. Z korzystniejszą formą opodatkowania. Przepisy nie zabraniają takiej operacji.