#RZECZoPRAWIE: Aleksandrowicz: czy zapłacimy odszkodowanie za Caracale

W czwartkowym programie #RZECZoPRAWIE gościem Tomasza Pietrygi był Jerzy Aleksandrowicz, Szef Praktyki Przemysłu Obronnego i Lotnictwa w kancelarii Kochański Zięba i Partnerzy. Mówił o konsekwencjach unieważnienia przetargu na Caracale.

Aktualizacja: 06.10.2016 16:17 Publikacja: 06.10.2016 15:41

Jerzy Aleksandrowicz

Jerzy Aleksandrowicz

Foto: rp.pl

Czy spodziewał się Pan takiej decyzji?

Przyznam, że to była decyzja, która zaskoczyła większość osób śledzących przetarg. Pomimo wstępnych zapowiedzi (jeszcze w trakcie kampanii wyborczej) przeprowadzono przegląd tych programów. Wydawało się, że Ministerstwo Obrony Narodowej jest zadowolone z tego, jak przetarg był przeprowadzony.

Potwierdziło to również odrzucenie przez sąd okręgowy w Warszawie pozwu konkurenta Airbusa, gdzie AugustaWestland - właściciel PZL Świdnik, która oferowała śmigłowiec AW149 złożyła pozew przeciwko MON i ten pozew został odrzucony.

Ile jest polityki w takiej decyzji, kalkulacji ekonomicznej dot. bezpieczeństwa państwa?

Są to przetargi duże, bardzo ważne dla bezpieczeństwa Polski i Polaków. Są to przetargi, które decydują w jaki sposób przez najbliższe kilkadziesiąt lat będzie wyposażone wojsko Polskie. Te przetargi dla wojska są kluczowe, mają niewątpliwie duży wpływ na ekonomię państwa. Dlatego, że poza tym za ile kupimy ten sprzęt, ważne jest też jakie będą jego koszty użytkowania. Nowoczesny sprzęt, który jest oparty o elektronikę wymaga co kilka lat aktualizacji i modernizacji. To kosztuje.

Dużo osób popełnia przy Caracalach karygodny błąd. Wyliczane są ceny jednego śmigłowca - przy przeliczeniu całości kontraktu na ilość śmigłowców. Przetarg polski był jednym z najbardziej złożonych na świecie. Był to jeden z pierwszych przetargów, w którym uwzględniono „koszty życia produktu”. Wzięto pod uwagę w jaki sposób cena ta będzie się przekładała na następne modernizacje. Pamiętajmy, że ten przetarg zawiera w sobie ceny szkoleń, uzbrojenia, amunicji. To bardzo skomplikowany proces. Jest tu wiele śmigłowców w wersjach specjalistycznych.

Mówiło się o tym, że w negacjach offsetowych był największy problem i przez to przetarg został unieważniony.

Zgadza się.

Żądaliśmy podobno tak dużo, że Francuzi nie mogli nam tego dać.

Żadna firma nie może wymagać od Polski tego, by nie dochodziła interesu bezpieczeństwa. Niewątpliwie kluczowym dla rządu było pozyskanie śmigłowców razem z pakietem ekonomicznych możliwości serwisowania.

Zaproponowany offset jest czysto wojskowy. Miał on koncentrować się na przemyśle obronnym i umożliwić serwis i montaż tych śmigłowców na terenie Polski.

Dużo osób zwraca uwagę, że zakres tego offsetu nie był właściwy.

Ciężko mi uwierzyć, że Francuzi, którzy na samym początku zaoferowali bardzo szeroki pakiet offsetowy na końcu nagle z niego zrezygnowali.

Może więcej tu było polityki niż ekonomicznych kalkulacji?

Nie możemy tego ocenić na dzień dzisiejszy nie mając dostępu do dokumentów dotyczących negocjacji offsetowych.

Czy często się zdarza, ze takie duże wojskowe zamówienia są przerywane?

Raczej unika się takich sytuacji. Opóźnienia czasowe w sprowadzeniu sprzętu byłyby bardzo duże. Powtórzenie takiego przetargu wiąże się z wykonaniem wielu czynności, które opóźnią oddanie śmigłowców do użytkowania. Sytuacja wojska polskiego jest taka, ze potrzebujemy ich za 2-3 lata.

Już w tej chwili program śmigłowcowy jest opóźniony. Negocjacje offsetowe ciągną się ponad rok dłużej niż to przewidywano. Na dzień dzisiejszy kupując śmigłowce mielibyśmy opóźnienie.

Rząd powołuje się na możliwość dokonania zakupu od producentów, którzy produkują te śmigłowce w Polsce. Pamiętajmy, że to tez nie jest stricte polski przemysł obronny. On nie jest własnością Polski. Polskim przemysłem obronnym, które są własnością Polski są zakłady należące głównie do Polskiej Grupy Zbrojeniowej tj. WB czy Electronics remontowa Shipbuildings.

Rozumiem, że jeśli chodzi o zakup w Polsce, to tu też są procedury przetargowe podobnego schematu jak z Caracalami. Czy tu jest jakaś różnica?

Jest różnica. Z wypowiedzi ministra Kownackiego możemy domniemywać, że rząd chciałby w tym wypadku bez trybu przetargowego zwrócić się bezpośrednio do producentów na terenie Polski ze względu na bezpieczeństwo państwa.

Jest to możliwe w świetle prawa?

Tak, jest to możliwe. Jest to szczególna przesłanka pozwalająca nie stosować przepisów o zamówieniach publicznych ze względu na podstawowy interes bezpieczeństwa państwa. Jest to całkowicie zgodne z przepisami unijnymi. Wiele państw Unii Europejskiej korzysta z tego typu przesłanek.

Był to największy zarzut obecnego Ministerstwa Obrony Narodowej do poprzedniego rządu, że te przepisy nie były stosowane szerzej, że nie wykorzystano tego narzędzia.

Ile czasu musi minąć od ostatecznego wyboru oferty producenta by taki śmigłowiec pojawił się na Polskim niebie?

Nie jest to natychmiastowe. Taki śmigłowiec trzeba przetestować, wyszkolić załogę, trzeba przygotować budynki do montażu trenażerów i symulatorów, na których tez szkoli się załogi.

Zależy to też od tego jak ma wyglądać ich produkcja. Gdzie co ma być produkowane, montowane. Pracownicy zakładów też mogą przechodzić szkolenia. Trwa to 2 – 3 lata.

Gdyby dołożyć do tego procedurę przetargową i ewentualne odwołania, spory sądowe, to pewnie doszłoby jeszcze kilka lat?

Nie możemy wykluczyć, że ewentualny spór sądowy mógłby spowodować przewlekłość. W tej sytuacji, gdy rząd jest w 100 proc. pewny swoich racji, to nie byłoby to przesłanką, by nie prowadzić nowej procedury. Czyli można byłoby prowadzić spór równolegle.

W przypadku Caracali negatywnie oceniam na ten moment rozwiązanie umowy.

Dlaczego?

Powinniśmy dalej negocjować. Francuzi pierwszą swoją ofertę przedstawili bardzo szeroko.

Trudno mi uwierzyć, że Francuzi wycofali się ze swoich zobowiązań. Na dzień dzisiejszy pewnie brakowałoby niewiele do zawarcia tej umowy.

Ze względu na opóźnienia czasowe być może zależało wykazać się dozą cierpliwości.

 

Może zwyciężyła geopolityka?

Tego nie możemy wykluczyć.

Jakie będą konsekwencje zerwania przetargu. Francuzi mówią, że koszty całej operacji kosztowały ponad pół miliarda zł. Czy rzeczywiście mają szanse na takie odszkodowanie?

Nie widziałem takiego wyliczenia i ciężko mi ocenić jak zostało ono przygotowane. Francuzi uczestniczyli w negocjacjach przez długi okres. Niewątpliwie były to negocjacje bardzo intensywne. Zaangażowane były duże zespoły negocjacyjne. Nie jest wykluczone pozwanie państwa Polskiego.

Zdarza się w to sporach przetargowych dot. obronności? Czy firmy nie chcą wchodzić w konflikt z państwem?

Zdarza się, nawet w Polsce. Toczą się czasem pomyślnie dla Skarbu Państwa, czasem dla wykonawców. W przypadku tego przetargu były składane pozwy. To włoska grupa Leonardo, która jest właścicielem zakładów w Świdniku przegrała ze Skarbem Państwa.

Jaki jest najbezpieczniejszy moment na zerwanie negocjacji by nie płacić odszkodowania.

Najbezpieczniejszym momentem byłoby gdyby w czasie oceny złożonych ofert okazało się, że francuska oferta nie spełniła wymogów. W przypadku gdyby francuska oferta spełniła wymogi, to dowolności by już nie było. Umowa dostawy została przygotowana do podpisania. Elementem brakującym na dzień dzisiejszy było zawarcie umowy offsetowej. Umowy dostawy nie można było podpisać do dnia, w którym nie zakończono skutecznie negocjacji offsetowej.

Jaki Pan teraz przewiduje scenariusz?

Powinien być przygotowywany już scenariusz zakupu śmigłowców w inny sposób. Nie wykluczone, że Francuzi ponownie będą w stanie znów złożyć ofertę.

Chyba, że będzie to droga bezprzetargowa

Tak. Wtedy prawdopodobne zamówienie będzie mogło być skierowane np. do zakładów PZL Mielec, które zmieniły właściciela.

Mamy generalny problem ze śmigłowcami w Polsce. Jak to wygląda?

Wygląda to źle zwłaszcza jeśli chodzi o bezpieczeństwo Polski na morzu. Kończą się resursy użytkowe śmigłowców ratownictwa morskiego. Nabycie śmigłowców jest bardzo pilne. Tak samo źle sytuacja wygląda ws. Zwalczania okrętów podwodnych. Śmigłowce morskie trącą resursy. Sytuacja pogorszyła się dramatycznie. To właśnie śmigłowce Caracal w wersji ratownictwa morskiego i w wersji zwalczania okrętów podwodnych miały być następca obecnie użytkowanych konstrukcji radzieckiej Mi -14 i Anakonda.

Niestety zakłady w Świdniku nie dostarczyły zmodyfikowanych śmigłowców ratownictwa morskiego. Maja opóźnienia.

Zobacz wideo: Aleksandrowicz w #RZECZoPRAWIE

Czy spodziewał się Pan takiej decyzji?

Przyznam, że to była decyzja, która zaskoczyła większość osób śledzących przetarg. Pomimo wstępnych zapowiedzi (jeszcze w trakcie kampanii wyborczej) przeprowadzono przegląd tych programów. Wydawało się, że Ministerstwo Obrony Narodowej jest zadowolone z tego, jak przetarg był przeprowadzony.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów