Pracownicy zyskali potężne uprawnienie w sporach z pracodawcami. Po zwolnieniu mogą się domagać przywrócenia do pracy już przez sąd I instancji. Mogą więc wrócić na stanowisko jeszcze przed prawomocnym zakończeniem procesu, a te w sprawach pracowniczych potrafią trwać nawet kilka lat.
Ze statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że proces w sądzie rejonowym trwa zwykle rok. Do tego trzeba doliczyć kolejne 6–7 miesięcy oczekiwania na wyrok sądu odwoławczego. Po zmianie przepisów zwolniony będzie mógł śledzić dalszy przebieg procesu zza swojego biurka.
– Do tej pory ze względu na bardzo długi czas trwania procesów pracowniczych większość zwolnionych walczyła jedynie o odszkodowanie, gdyż przywrócenie po latach procesu było bezcelowe. Teraz roszczenie o przywrócenie do pracy z pewnością wróci do łask – ocenia Sławomir Paruch, partner w kancelarii Raczkowski Paruch. – Dla pracodawców oznacza to większe ryzyko powrotu zwolnionego i związanych z tym komplikacji organizacyjnych i kosztów. A za ugodowe zakończenie sporu przedsiębiorca będzie musiał więcej zapłacić – dodaje.
Czytaj także: