Oby wolne sądy przyśpieszyły - komentuje Wojciech Tumidalski

Kto skutecznie zreformuje sądy, by procesy trwały krócej, ten zyska chwałę w gremiach prawniczych i reelekcję. PiS kolejny raz próbuje tej sztuki. Dotąd nie wychodziło.

Aktualizacja: 07.11.2019 09:27 Publikacja: 06.11.2019 18:39

Oby wolne sądy przyśpieszyły - komentuje Wojciech Tumidalski

Foto: Adobe Stock

Pod pretekstem reformy sprawnie wymieniano tylko prezesów sądów. Nowelizacje wprowadziły zamęt w przepisach, co tylko wydłużyło procesy. System losowego przydziału spraw też budzi kontrowersje – szczególnie że nie znamy jego algorytmu. Może to tylko naturalne turbulencje, przez które system musi przejść,  by potem było lepiej? Niestety, nie. Procesy po reformie, zamiast prostsze, staną się bardziej sformalizowane.

Resort sprawiedliwości, zachwalając powrót wyspecjalizowanych sądów gospodarczych, podał, że dzięki zmianie procedury wyrok zapadnie najpóźniej po sześciu miesiącach. Powolne sądy to od lat bolączka przedsiębiorców. Oby się więc powiodło, choć tu też są powody, by wątpić. Bo znów prawnicy, zobowiązani do dostarczenia wszystkich pism dowodowych na wstępie procesu, będą podjeżdżać z nimi pod sąd ciężarówką.

Czytaj także: 

Od czwartku sądy cywilne i gospodarcze mają przyśpieszyć

Sąd przywróci zwolnionego do pracy przed końcem procesu z pracodawcą

Nową procedurę cywilną przetestuje praktyka - rozmowa z sędzią Kamilą Spalińską

Może poprawi się więc sytuacja przedsiębiorców w sądowych sporach pracowniczych? Cieszyć się powinni raczej pracownicy, bo tak znowelizowano prawo, że ochrony udzielono nie tylko zgłaszającym nieprawidłowości w firmie sygnalistom (do czego byliśmy zobowiązani europejską dyrektywą), ale też każdemu zwalnianemu. Sąd jeszcze przed wyrokiem będzie mógł przywrócić go do pracy, jeśli będą przesłanki, a on sam o to wniesie. Potem co najmniej kilkumiesięczny proces zakończony orzeczeniem pierwszej, a nierzadko i wyższej instancji. O ile taka ochrona sygnalistów przed szykanami jest zrozumiała, o tyle objęcie nią każdego zwolnionego jest już przesadą.

I znów cała nadzieja w wolnych sądach. I w mądrych pracodawcach, by zatrudniali właściwe osoby i nie naruszali ich praw. Choć łatwiejsze od tego może się okazać usprawnienie sądów.

Pod pretekstem reformy sprawnie wymieniano tylko prezesów sądów. Nowelizacje wprowadziły zamęt w przepisach, co tylko wydłużyło procesy. System losowego przydziału spraw też budzi kontrowersje – szczególnie że nie znamy jego algorytmu. Może to tylko naturalne turbulencje, przez które system musi przejść,  by potem było lepiej? Niestety, nie. Procesy po reformie, zamiast prostsze, staną się bardziej sformalizowane.

Resort sprawiedliwości, zachwalając powrót wyspecjalizowanych sądów gospodarczych, podał, że dzięki zmianie procedury wyrok zapadnie najpóźniej po sześciu miesiącach. Powolne sądy to od lat bolączka przedsiębiorców. Oby się więc powiodło, choć tu też są powody, by wątpić. Bo znów prawnicy, zobowiązani do dostarczenia wszystkich pism dowodowych na wstępie procesu, będą podjeżdżać z nimi pod sąd ciężarówką.

Opinie Prawne
Zacharski, Rudol: O niezależności adwokatury przed zbliżającymi się wyborami
Opinie Prawne
Tomasz Tadeusz Koncewicz: najściślejsza unia pomiędzy narodami Europy
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Dane osobowe też mają barwy polityczne
Opinie Prawne
Piotr Młgosiek: Indywidualna weryfikacja neosędziów, czyli jaka?
Opinie Prawne
Pietryga: Czy repolonizacja zamówień stanie się faktem?