Trwa dobra passa złotego. Wczoraj nasza waluta wyraźnie zyskiwała na wartości, co dobrze było widać na przykładzie pary USD/PLN. Ta w czwartek spadła poniżej poziomu 3,63 co oznacza, że była najniżej od 2020 r. W piątek mamy próbę pogłębienia tego ruchu. O poranku dolar był wyceniany już na 3,61 zł czyli o 0,2 proc. mniej niż w czwartek wieczorem. Euro kosztowało 4,24 zł czyli tyle samo co wczoraj, a frank był wyceniany na 4,52 zł czyli 0,2 proc. mniej niż wczoraj.
Czytaj więcej
Howard Lutnick, sekretarz skarbu USA, ujawnił, że Stanom Zjednoczonym udało się doprowadzić do sf...
Mocna postawa złotego w relacji do dolara, to przede wszystkim pochodna słabszego dolara na globalnym rynku. Para EUR/USD oscyluje obecnie w okolicach 1,17. - Ostatnie godziny obrotu nie przyniosły większych zmian na rynku. Eurodolar konsoliduje pod 1,17 USD, a parkiety testują historyczne szczyty w Azji. Rynek pozostaje w układzie risk-on, pomimo utrzymania pewnego ryzyka na Bliskim Wschodzie. Dodatkowo początek lipca mijać będzie pod znakiem wygaszenia wstrzymania ceł i taryf ze strony USA, co powinno przynajmniej teoretycznie skutkować szeregiem umów. Lokalnie w przyszłym tygodniu będziemy świadkami posiedzenia RPP, gdzie rynek liczy na ewentualne dostosowanie stóp – podkreśla Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.
Złoty czeka na dane o inflacji
Najważniejszym odczytem w piątek będą dane inflacji PCE w Stanach Zjednoczonych. - Rynkowe prognozy spodziewają się wzrostu ogólnego deflatora wydatków konsumentów do 2,3 proc. r/r z 2,1 proc. r/r w kwietniu, a także jego bazowej wersji do 2,6 proc. r/r z 2,5 proc. r/r, co może już odzwierciedlać wpływ nowych ceł na ceny w dużych sieciach handlowych (m.in. Walmart zapowiedział podniesienie cen pod koniec maja i w czerwcu). Poza tym poznamy dane o dochodach i wydatkach Amerykanów oraz zrewidowany odczyt indeksu Uniwersytetu Michigan w czerwcu – wskazują ekonomiści PKO BP.