Nie ma to nic wspólnego z jakimiś nieuczciwymi zagrywkami przed urzędem, jest to zwyczajny biznes. To sedno najnowszego wyrok Sądu Najwyższego.

Dogadane częstotliwości

Kwestia ta wynikła w sprawie Orange Polska SA, która domagała się od Polkomtela sp. z o.o. (obie firmy to znani operatorzy komórkowi) zapłaty wysokich kar umownych za nielojalne działania w postępowaniu przed Urzędem Komunikacji Elektronicznej, które dotyczyło przeniesienia za 21 mln zł częstotliwościami radiowych z Polkomtela na PTT Centertel, którą to spółkę już w trakcie postępowania administracyjnego przejął Orange. I wtedy do tej pory lojalna współpraca pierwotnych kontrahentów zaczęła się psuć, ale była ona zawarowana groźbą kar umownych, po trzy miliony zł za każde naruszenie owej umowy o współpracy. Czyli za takie zachowania Polkomtela, które skutkowałoby wydłużeniem postępowania administracyjnego w sprawie zmiany rezerwacji częstotliwości. Sąd Okręgowy a następnie Apelacyjny w Warszawie uznały, że trzy z siedmiu czynności Polkomtela do których zastrzeżenia miał Orange, kwalifikują się jako złamanie umowy o współpracy i zasądziły 9 mln zł kary. Owe naruszenia to wniosek o zasięgnięcie opinii UOKiK - zbędny dla sprawy, wycofanie wniosku do UKE o przeniesienie rezerwacji i wniosek o ponowne rozpoznanie sprawy.

Nie ma sprzedaży władzy

Polkomtel odwołał się do Sądu Najwyższego, a jego pełnomocnik mec. Mateusz Irmiński argumentował, że rezerwacja częstotliwości stanowi przykład rzeczy wyłączonej z obrotu (rei extra commercium) np. jak droga, i nie może być sprzedana, w konsekwencji umowa dotycząca przeniesienie praw do dysponowania częstotliwościami jest nieważna i nie może być podstawą żądania kar umownych. Pełnomocnik Orange mec. Kamil Kosmala, wskazywał z kolei, że przedmiotem transakcji nie były prawa wynikające z pozwolenia UKE na zmianę operatora (rezerwacja częstotliwości), ale lojalne postępowanie kontrahenta w procedurze zmiany operatora. Sprzeczne z umową zachowania pozwanego nie zastopowały wprawdzie zmiany operatora, ale wydłużyły tę procedurę. To nie jest jedyna sytuacja, gdy kontrahenci mogą porozumieć się co do sprawnego, lojalnego przeniesienia prawa wynikający z decyzji administracyjnej , taka możliwość jest np. pozwolenia na budowę. Sąd Najwyższy podzielił to stanowisko.

- Jest jasne, że o przydzieleniu częstotliwości, choćby ze względu na ogromną ich wartość, nie decydują zainteresowane strony, ale państwo, które ma w tej sferze monopol. Jednak mogą oni zawrzeć porozumienie, że będą lojalnie współpracować przy przeniesieniu tego prawa i taką umowę zawarto w tym wypadku – wskazała w uzasadnieniu sędzia SN Anna Kozłowska. – I miały prawo jej wykonanie wzmocnić, zabezpieczyć karą umowną.

Wyrok Sądu Najwyższego jest ostateczny (sygn. akt I CSK 594/17).