Nazwa produktu nie może wprowadzać konsumentów błąd co do jakości

Nazwa „ser" jest zarezerwowana wyłącznie dla przetworów mlecznych. Przedsiębiorca, który używa jej do produktu z dodatkiem tłuszczów niemlecznych, fałszuje go i wprowadza w błąd konsumentów.

Aktualizacja: 12.09.2015 22:57 Publikacja: 12.09.2015 15:27

Nazwa produktu nie może wprowadzać konsumentów błąd co do jakości

Foto: www.sxc.hu

Sprawa dotyczyła 12 tys. zł kary za wprowadzenie do obrotu zafałszowanej partii sera topionego z szynką. Towar został zakwestionowany po kontroli w spółce jakości handlowej przetworów mlecznych i deserów na bazie mleka. Okazało się, że feralne serki nie spełniały nie tylko wymagań jakości handlowej. Zdaniem wojewódzkiego inspektora jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych nie spełniały też norm dodatkowych zadeklarowanych przez producenta w oznakowaniu co do cech fizykochemicznych. Badania przeprowadzone w specjalistycznym laboratorium inspekcji jednoznacznie wykazały bowiem, że zakwestionowana partia sera topionego z szynką zawierała tłuszcze niemleczne i sterole roślinne.

A to oznaczało, że wyrób nie spełniał definicji przetworu mlecznego ze względu na użycie do jego wytworzenia tłuszczu niemlecznego. Inspektorzy podkreślali, że firma posłużyła się nazwą „ser", która jest zarezerwowana wyłącznie dla przetworów mlecznych.

Uderzenie w interesy klientów

Rzeczywisty skład skontrolowanego produktu, który przesądza, że nie jest on przetworem mlecznym, w istotny sposób narusza interesy konsumentów.

Organ zauważył, że konsument podejmuje decyzje o zakupie towaru przede wszystkim na podstawie podanych w oznakowaniu informacji, w szczególności jego nazwy, która określa tożsamość środka spożywczego. Skontrolowany ser topiony z szynką nie jest produktem mlecznym, tj. serem, lecz jego analogiem, tzn. innym produktem o innych właściwościach.

Tymczasem konsument wzorcowy, przeciętny, tzw. oświecony, wyedukowany, rozważny i krytyczny, który posiada zdolność decydowania o swojej konsumpcji, decyduje się na zakup produktu na podstawie jego oznakowania, tj. nazwy „ser" i jego składu. I z pełną świadomością oczekuje, że nabędzie ser o walorach produktu mlecznego. Tymczasem w rzeczywistości nabywa fałszywy środek spożywczy, tj. substytut sera – całkowicie odmienny wyrób o innym składzie i walorach odżywczych.

W ocenie organów konsument zostaje w takiej sytuacji także narażony na straty finansowe, nabywając w cenie sera tańszy środek spożywczy, substytut, w którego produkcji droższy naturalny składnik zastąpiono tańszym.

Podkreślono, że dokonane przez producenta zmiany w oznakowaniu odznaczają się dużą szkodliwością społeczną i w istotny sposób naruszają interesy konsumentów. Kontrolowana firma, wprowadzając do obrotu partię wyrobu, nie zachowała należytej staranności, jaka wymagana jest od profesjonalisty.

Producent nie chciał zapłacić kary. Po bezskutecznym odwołaniu zaskarżył decyzję, ale Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał rację inspekcji.

W jego ocenie badania jednoznacznie wykazały, że w spornej partii sera topionego z szynką została stwierdzona obecność tłuszczów niemlecznych oraz steroli roślinnych. A to jest wystarczające do potwierdzenia, że produkt zawiera tłuszcze obce.

Za bez znaczenia sąd uznał kwestię wpływu na badania dodatku szynki wołowej zawierającej tłuszcz wołowy (czyli inny niż mleczny). A to dlatego, że stwierdzona została obecność steroli roślinnych, a tłuszcz zawarty w szynce wołowej jest pochodzenia zwierzęcego.

Sąd podkreślił, że obecna podczas kontroli pełnomocnik zarządu ds. kierowania jakością oraz laboratorium skarżącej spółki nie kwestionowała sposobu pobrania próbek. Jednocześnie organy wyjaśniły stronie wszystkie techniczne aspekty przeprowadzonych badań wraz z powołaniem podstawy prawnej.

Zdaniem WSA organ prawidłowo uznał, że postępowanie w procesie produkcji zgodnie z określoną recepturą wyłączającą dopuszczenie tłuszczy zwierzęcych nie może prowadzić do uwolnienia się od odpowiedzialności administracyjnej. Zarówno prawo polskie, jak i europejskie nakłada na producenta żywności bezwzględny obowiązek zapewnienia jej zgodności z wymogami prawa żywnościowego. Prawo to nie przewiduje możliwości zwolnienia się z tego obowiązku. Stanowi, że jego celem jest ochrona interesów konsumentów.

To stanowisko w pełni potwierdził Naczelny Sąd Administracyjny. Przypomniał, że zgodnie z art. 3 pkt 10 ustawy o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych zafałszowany artykuł rolno-spożywczy to m.in. produkt, w którego oznakowaniu podano niezgodne z prawdą dane w zakresie składu, pochodzenia, terminu przydatności do spożycia lub daty minimalnej trwałości, zawartości netto lub klasy jakości handlowej.

Trafnie zatem przyjęto, że produkt jest zafałszowany, skoro wyniki badań laboratoryjnych potwierdziły obecność tłuszczów niemlecznych oraz steroli roślinnych. Nie mają one odzwierciedlenia w wykazie składników podanych na etykiecie oraz nazwie produktu. NSA zgodził się też, że stwierdzenie obecności tłuszczów niemlecznych w spornym towarze wskazuje również na nieprawidłową nazwę produktu. Nazwa „ser" zarezerwowana jest wyłącznie dla przetworów mlecznych.

Sądu nie przekonał też argumenty firm, że zmiany dotyczące oznakowania nie miały na celu ukrycia rzeczywistego składu produktu lub innych właściwości, lecz wynikały z czynników zewnętrznych, niezależnych od strony. A obecność tłuszczów obcych musiała wynikać ze źródeł niezależnych od producenta.

Wprowadza w błąd

NSA uznał, że nazwa produktu „ser topiony z szynką" wprowadza w błąd, w sytuacji gdy badania laboratoryjne wykazały obecność tłuszczów obcych w przetworze mlecznym. Stosownie bowiem do unijnych przepisów wykonawczych „przetwory mleczne" oznaczają produkty uzyskane wyłącznie z mleka. Oczywiście przy założeniu, że można dodać substancje konieczne do ich wytworzenia, o ile nie stosuje się ich do zastąpienia w całości lub w części jakichkolwiek naturalnych składników mleka. Nazwa ser jest zarezerwowana wyłącznie dla przetworów mlecznych.

Sankcja nie jest za wysoka

NSA nie zgodził się też, że kara była za wysoka. Podkreślił, że nie może być ona symboliczna, ale poza proporcjonalnością musi być skuteczna i odstraszająca, nie może eliminować przedsiębiorcy z obrotu gospodarczego.

Zdaniem sądu wprowadzenie na rynek zafałszowanej żywności, która jest oznakowana w sposób sugerujący cechy produktu właściwej jakości, pozbawia konsumentów możliwości świadomego wyboru i narusza ich interes. Wymierzanie zatem w tego rodzaju sprawach kary nie może być symboliczne.

Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 26 lutego 2015 r., sygn. akt II GSK 2176/13.

Sprawa dotyczyła 12 tys. zł kary za wprowadzenie do obrotu zafałszowanej partii sera topionego z szynką. Towar został zakwestionowany po kontroli w spółce jakości handlowej przetworów mlecznych i deserów na bazie mleka. Okazało się, że feralne serki nie spełniały nie tylko wymagań jakości handlowej. Zdaniem wojewódzkiego inspektora jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych nie spełniały też norm dodatkowych zadeklarowanych przez producenta w oznakowaniu co do cech fizykochemicznych. Badania przeprowadzone w specjalistycznym laboratorium inspekcji jednoznacznie wykazały bowiem, że zakwestionowana partia sera topionego z szynką zawierała tłuszcze niemleczne i sterole roślinne.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP