Firma prowadząca sieć pizzerii zażądała od Grzegorza Z. zapłaty 80 tys. zł tytułem kary umownej. Prowadził on jedną z pizzerii tej sieci, ale zrezygnował i otworzył własną.
Zdaniem firmy jest ona łudząco podobna do jej restauracji. Kiedy Grzegorz Z. odmówił zapłacenia kary spółka wystąpiła przeciwko niemu do Sądu Okręgowego w Łodzi.
Liczne kary
Firma tłumaczyła, że zawarła z Grzegorzem Z., umowę franczyzny, której przedmiotem było udzielenie licencji na używanie praw do jej znaku towarowego. Zawierała ona postanowienia o wystroju pizzerii. Miał nawiązywać do „górskiej chaty", nie mogło więc zabraknąć: desek na ścianach, imitacji okiennic, drewnianych stołów, ław, siedzisk, krzeseł, drewnianego baru wykonanego z nieregularnych desek, ewentualnie strzechy nad barem, a także dekoracji na ścianach typu: stare koła od wozów, chomąta, grabie, widły oraz inne elementy pochodzące ze staropolskiej wsi. Ponadto zastawa stołowa musiała być taka sama jak zastawa w lokalu macierzystym, to znaczy wykonana z kamionki, z ręcznie malowanymi znakami firmowymi sieci, a pizza podawana na drewnianych tacach. Dodatkowo franczyzobiorca zobowiązał się do umieszczenia na fasadzie lokalu oznaczenia pizzerii, w szczególności znaku towarowego na koszt własny.
Umowa przewidywała obowiązek demontażu wszelkich znaków towarowych, urządzeń oraz elementów wystroju charakterystycznych dla sieci w terminie 7 dni po rozwiązaniu umowy. Nakazywała zaprzestania korzystania z przepisów, receptur oraz nazw wyrobów charakterystycznych dla sieci oraz przekazywania ich w jakiejkolwiek formie innym osobom.
Umowa zakazywała prowadzenia działalności konkurencyjnej przez okres trzech lat od daty rozwiązania umowy, pod groźbą nałożenia kary umownej.