Prezes Urzędu Zamówień Publicznych - Hubert Nowak: Przy przetargach pomoże dialog i nowa technologia

Ważna jest logika zakupowa, wykonywanie zamówień publicznych na takich zasadach, jak wybieramy prywatnie dla siebie produkty – uważa prezes Urzędu Zamówień Publicznych - Hubert Nowak

Publikacja: 03.02.2019 18:33

Hubert Nowak

Hubert Nowak

Foto: materiały prasowe

Zamówienia publiczne – pasja czy misja?

Hubert Nowak: Jedno z drugim. Wróciłem do Urzędu Zamówień Publicznych pod koniec 2016 r. z bagażem doświadczeń, które zebrałem na rynku prywatnym. Powrót traktuję jako możliwość wdrożenia rozwiązań problemów zaobserwowanych na zewnątrz. Jak stracę pasję, to i misja będzie zbędna.

Czytaj także: Technologia może unicestwić przejrzystość postępowania

Nowelizacja prawa zamówień publicznych to pana inwencja?

To za dużo powiedziane. Myślę, że nadszedł taki moment, kiedy wszyscy uczestnicy rynku zamówień publicznych zauważyli potrzebę zmiany. Dojrzeliśmy wszyscy: ustawodawca, wykonawcy i zamawiający, żeby jeszcze raz przepracować tę ustawę, zwrócić uwagę na obszary, dla których szczegółowych regulacji zabrakło. Skoncentrowaliśmy się w nowej ustawie na dobrym przygotowaniu zamówienia, stworzyliśmy inną procedurę dla postępowań krajowych, a inną dla unijnych. Uregulowanie realizacji zamówień publicznych, czyli dla mnie etap najważniejszy, bo zamówienie nie kończy się w momencie podpisania kontraktu, tylko w momencie, gdy strony uścisną sobie ręce i powiedzą: wykonaliśmy kontrakt, nie zgłaszamy zastrzeżeń. I również rozwiązania związane z tym końcowym etapem, czyli na przykład ogłoszenia o wykonaniu zamówienia publicznego. Ten projekt to efekt synergii i oczekiwań wszystkich uczestników rynku zamówień publicznych.

Koncepcja pojawiła się w czerwcu 2018 r. – to na jej podstawie został stworzony projekt?

Ciekawy jest proces dochodzenia do treści obecnego projektu. Jesienią 2016 r. zaczęły się konsultacje, dialog z różnymi środowiskami. Efekt? Pojawienie się koncepcji. Po niej opracowano projekt ustawy. Nie były to działania jednoczesne, bo oba dokumenty wymagały wiele pracy. Proszę pokazać mi drugą ustawę, gdzie najpierw prawie dwa lata dyskutowano ze środowiskiem i zbierano informacje – była przecież otwarta ankieta, każdy mógł przesyłać propozycje.

Czy zamawiający i przyszli wykonawcy mogą liczyć na pomoc przy wdrażaniu nowych przepisów? Mają być zmiany strukturalne w UZP. Będą nowe miejsca pracy?

Wracając do kwestii pasji i misji – przeciwstawiam się temu, aby pokazywać wykonawcom i zamawiającym, co robią źle. Na stronie UZP ukazał się poradnik w zakresie pozacenowych kryteriów ofert. Po 18 latach przestaliśmy mówić stronom rynku zamówień publicznych, jak mają nie robić, a wskazujemy im właściwą drogę postępowania. W związku z rozwojem elektronizacji zamówień publicznych danych będzie coraz więcej. Dane to informacja, a informacja to przewaga. Wydając w okolicach 210 mld zł rocznie w systemie zamówień publicznych, powinniśmy dysponować analityką. Połączenie jej z elektronizacją przyniesie właściwy rezultat. Kolejna kwestia to moja idée fixe – problemy na kontraktach. Zaproponowaliśmy wprowadzenie nowego wydziału w KIO – izba koncyliacyjna. Jej celem będzie umożliwienie takiej koncyliacji między stronami, aby szybciej dojść do konsensusu zgodnego z prawem. Jeśli ustawa zostanie przyjęta w tym brzmieniu, to UZP zostanie wzmocniony poprzez 60 dodatkowych etatów. To etaty do rozwiązywania konkretnych problemów. Na call center jest przewidzianych dziesięć etatów i aktualnie jest 7000 telefonów miesięcznie na infolinię prawną, a jesteśmy w stanie obsłużyć 300 tych telefonów. Gdy wejdzie nowa ustawa, potrzeba informacji będzie jeszcze większa.

Koncyliacja – wybór stron czy obowiązek?

Dla najdroższych zamówień będzie to obligacyjne. Jest określony termin maksymalny trwania koncyliacji i wynosi sześć miesięcy. Jeśli strony wcale nie widzą pola na ugodę – mogą od razu iść do sądu. Nie ma więc żadnej straty czasowej ani kosztowej.

Jak przekonać strony, że to dialog, a nie sąd, może szybciej rozwiązać spór?

Rodzajów roszczeń jest około 20–30, jest to liczba policzalna. Więc jeśli się wytworzy praktyka, liczba roszczeń będzie mniejsza. Obecnie mamy problem z zawieraniem ugód. Zamawiający nie są pewni, czy ich zapis kontraktowy pozwala im na to. Potrzebują analizy od organu zewnętrznego, wyspecjalizowanego, a na pewno takim organem są członkowie KIO. Chodzi o „pomoc", aby zwaśnione strony otrzymały konkretną informację od obiektywnego organu. Wychodzimy z sądownictwa powszechnego, kierując się do sądownictwa wyspecjalizowanego – jest to dobre rozwiązanie, sprawdziło się przez lata przy rozstrzyganiach postępowań przetargowych. Zaletą jest szybkość, stabilność orzecznictwa. Skoro problemy są przeniesione na poziom wykonawstwa – spróbujmy to także rozwiązać systemowo.

Na łamach „Rz" poruszaliśmy temat wyspecjalizowanych sądów finansowych. Znów powracamy do dyskusji o potrzebie ich utworzenia, tym razem w obszarze zamówień publicznych?

W pewnych sprawach wielką zaletą jest wyspecjalizowane orzecznictwo. I to tym bardziej przy sprawach powtarzalnych. Przykład KIO pokazał, że skoncentrowanie w jednym miejscu, możliwość dyskusji sprawia większą stabilność orzecznictwa.

Ile będzie trwało postępowanie przed wyspecjalizowanym organem?

Trudno przewidzieć. Jeden sąd specjalistyczny na pewno przyśpieszy proces. Poza powtarzalnością spraw będzie powtarzalność stron, więc jeśli strony będą miały świadomość jednolitej linii, nie będzie dochodziło do nadużywania środków ochrony prawnej. Dotychczas skargę do sądu okręgowego trzeba było wnieść w ciągu siedmiu dni, a teraz w nowym pzp czas ten wydłużamy do 14 dni. Nie przysługiwała dotychczas skarga kasacyjna, a obecnie projekt przewiduje, że poza prezesem urzędu skargę kasacyjną będą mogły złożyć także strony. To są gwarancje procesowe, które każdemu przedsiębiorcy i zamawiającemu dadzą sprawiedliwe rozstrzygnięcia sporu.

Ustawa przewiduje nowe obowiązki prezesa UZP.

Są zupełnie nowe kompetencje, które wzbudzają we mnie ekscytację – prowadzenie rejestru klauzul abuzywnych. To jest coś bardzo dobrego dla rynku.

Gdzie będziemy się mogli zapoznać z rejestrem?

Wszystko znajdzie się na stronie UZP, zarówno wzory umów, dokumentów, jak i katalog klauzul abuzywnych. Stanę też przed kolejnymi wyzwaniami – zapewnienie funkcjonowania nowej izby w KIO czy rozstrzyganie sporów kompetencyjnych między instytucjami kontrolnymi. Będzie to bardzo pomocne dla zamawiających w interpretacji przepisów, zwłaszcza dla zamówień dofinansowanych ze środków unijnych.

Jakie priorytety będzie miał prezes Urzędu Zamówień Publicznych według projektu nowej ustawy?

Zgodnie z hasłem, które mi przyświeca w codziennej pracy, urząd powinien kreować wartość. To motto przewodnie, żebyśmy angażowali się tam, gdzie udział urzędu może stworzyć wartość dodaną. Następny priorytet to edukacja rozsądnych zakupów, czyli najlepsza wartość w ramach posiadanych środków.

Najczęściej jednak wybierane są oferty najtańsze. A jak wiadomo, najniższa cena często oznacza najgorszą jakość.

Celem strategicznym dla mnie jest logika zakupowa. Temu służyć mają nowe instytucje i analiza potrzeb zamawiającego. W zamówieniach publicznych powyżej progów unijnych będzie obowiązek przeprowadzenia analizy potrzeb. To powinno odpowiedzieć na pytanie, jaki jest najbardziej optymalny tryb.

Brak logiki zakupowej jest najczęstszym błędem zamawiających?

Zamawiający mniej zamawia na istniejące potrzeby, a bardziej zamawia pod kątem unikania problemów. Tu jest też potrzeba zmiany podejścia wszystkich podmiotów na rynku zamówień publicznych, także kontrolerów, którzy nie mogą analizować tylko kosztu wybranej oferty, ale również koszt utrzymania oferty przez kolejne lata, ekonomikę.

Kontrolerzy dostaną nowe wzorce, będą patrzeć na wybory zamawiających w szerszej perspektywie?

Tego bym sobie życzył. Tak samo jak rozmawiamy o tym, że zamawiający powinien się koncentrować na całym zamówieniu – od zaprojektowania do wykonania, tak samo kontroler nie powinien się koncentrować tylko na wyniku, lecz powinien uwzględniać i mieć zrozumienie dla całości. Dajemy pewne narzędzie, pewien projekt, który jest ciekawy, ale samo przyjęcie ustawy nie sprawi, że coś będzie funkcjonować dobrze. Na to jest potrzebny jeszcze czas i praktyka.

Jak wytworzyć dobrą praktykę?

Będziemy mieli dobry produkt legislacyjny, urząd i stworzymy praktykę profesjonalizacji kadr. Rozszerzymy wszystko o etap analiz i realizacji. Uważam, że za jakiś czas – jeśli te wszystkie czynniki zaczną działać – stworzymy nowy, dobrze działający system. Zastanawiam się nad odrestaurowaniem instytucji trenerów zamówień publicznych i zastanawiam się nad zawodem osoby zamawiającej, która będzie proces zamówień publicznych rozumiała na wszystkich etapach.

Dziś zamówienia publiczne opierają się na urzędnikach.

Tak, z mojego punktu widzenia zaś potrzebny jest jeszcze inżynier, a przede wszystkim finansista. Oczywiście nie można mieć ideału, że te wszystkie trzy profile będą w jednej osobie, ale można to rozwinąć.

Mógłby powstać nowy zawód, na miarę rzecznika patentowego?

To zbyt wiele. Chodzi mi tylko o to, że jest wiele firm, które przeprowadzają szkolenia z zamówień publicznych, ale ważne jest także szkolenie z modułu przygotowania analizy potrzeb. Nie myślę o tworzeniu zamkniętego zawodu, lecz raczej o nobilitacji – tworzeniu dobrego wzorca osoby zamawiającej, która rozumie rynek, dobrze zna potrzeby i ma wiedzę o dostępności na rynku. Musimy pokazać, jak ważna jest logika zakupowa, wykonywanie zamówień publicznych na takich zasadach, jak wybieramy prywatnie dla siebie produkty.

Czyli więcej odwagi i kreatywności dla zamawiających?

Tak mi się wydaje. Dzisiaj nie ma dialogu między zamawiającym a wykonawcą. Są wprowadzone mechanizmy kontrolne, które blokują strony w tym dialogu.

Platforma ułatwi swobodną komunikację?

Platforma to tylko sposób złożenia oferty, posłaniec. Nie powinna zastępować spotkania i osobistej rozmowy między zamawiającymi a wykonawcami. Nowe prawo przewiduje wstępne konsultacje, wizje, a po rozstrzygnięciu wykonawca, który został odrzucony, będzie mógł poprosić o zorganizowanie spotkania, aby uzyskać szczegółowe wyjaśnienia. Oczywiście po tym może dalej składać odwołania, ale zyskuje możliwość bezpośredniego otrzymania odpowiedzi podczas spotkania.

Takie spotkanie będzie obligatoryjne?

Tak, w określonych sytuacjach. W ten sposób rodzi się komunikacja, dialog. Sama koncyliacja to nic innego jak dialog.

Zamówienia publiczne stają się nowoczesne, zelektronizowane. Czy to nie jest zbyt duży kredyt zaufania?

Jak dokonujemy dzisiaj wypłaty środków z rachunku bankowego – osobiście z banku czy za pośrednictwem karty?

Ufamy technologii.

Dokładnie, to jest kwestia zaufania. Tak samo można stracić wszystkie środki, dokonując płatności za pomocą konta internetowego. Podejmujemy decyzję, minimalizujemy ryzyko, ale stawiamy na wygodę. Papierowe dokumenty powoli stają się przeszłością.

Jaki budżet dotychczas pochłonęła budowa platformy zamówień publicznych?

To koszt około 10 mln zł. Myślę, że jest to kierunek nieodwracalny. Rozmawiałem kiedyś z zamawiającym sektorowym i on powiedział: papiery nas pokonają. I ja się pod tym podpisuję. Z drugiej strony pamiętajmy, że digitalizacja umożliwia nam reużywalność informacji, stały dostęp i analitykę.

Pojawiły się obawy ekspertów o pośpiech we wprowadzaniu tak dużego projektu w życie, czy nie wprowadzi to chaosu rodem z RODO – są uzasadnione?

Zwróćmy uwagę: jesienią 2016 r. zaczęły się rozmowy ze wszystkimi zainteresowanymi rynkiem zamówień publicznych. Następnie proces zbierania opinii na prekonsultacjach. Obecnie trwa faza konsultacji publicznych projektu ustawy. W celu wzmocnienia procesu konsultacji tworzymy zupełne novum, którego dotychczas nie było: hackathon dotyczący prawa zamówień publicznych. Zapraszam 100 przedstawicieli zamawiających i wykonawców, daję im możliwości technicznie i pytam konkretnie, co chcą zmienić w ustawie. Nie mówię, jaki będzie efekt, ale jest już możliwość. Ta ustawa jest i będzie przekonsultowana na wszystkie możliwe sposoby. To trudna ustawa, potrzebna ustawa i żaden czas nie będzie wystarczająco dobry, aby ją uchwalić.

Zamówienia publiczne – pasja czy misja?

Hubert Nowak: Jedno z drugim. Wróciłem do Urzędu Zamówień Publicznych pod koniec 2016 r. z bagażem doświadczeń, które zebrałem na rynku prywatnym. Powrót traktuję jako możliwość wdrożenia rozwiązań problemów zaobserwowanych na zewnątrz. Jak stracę pasję, to i misja będzie zbędna.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP