Afera z ciążą w tle

Amber Gold: Były symboliczne nagany i awans – prokuratura jednak rozliczy zaniedbania w łódzkim areszcie.

Aktualizacja: 12.04.2017 19:59 Publikacja: 11.04.2017 20:33

Katarzyna P. po urodzeniu dziecka trafiła do więzienia w Grudziądzu

Katarzyna P. po urodzeniu dziecka trafiła do więzienia w Grudziądzu

Foto: PAP

Służba Więzienna rozmyła odpowiedzialność za ciążę Katarzyny P., wiceprezes Amber Gold. Kobieta zaszła w nią w łódzkim areszcie. Winni zaniedbań funkcjonariusze ponieśli tylko kary dyscyplinarne, ale w sprawie szykuje się zwrot: prokuratura chce zlecić badania DNA, by ustalić ojca dziecka. A wtedy więzienników mogą czekać zarzuty karne.

– Decyzja o badaniu DNA zapadnie w najbliższych dniach – mówi „Rzeczpospolitej" Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

W cywilnej sprawie o ustalenie ojcostwa funkcjonariusz, na którego wskazała Katarzyna P., unika badania. Prokuratura może go do tego przymusić.

Katarzyna P. przebywała w łódzkim areszcie od kwietnia 2013 r. W marcu 2015 r. poinformowała szefostwo, że jest w ciąży. O ojcu dziecka milczała, choć mówiło się, że to wychowawca, kapitan Tomasz R. Kilka dni później o seksaferze w Zakładzie Karnym nr 1 napisał „Dziennik Łódzki". Dyrektor generalny Służby Więziennej (SW) wszczął kontrolę, z kolei prokuratura – śledztwo.

Skończyło się na dyscyplinarkach. – Za niewłaściwy nadzór odwołany został dyrektor ZK Nr 1 w Łodzi. Jemu też wymierzono najsurowszą karę – ostrzeżenie o niepełnej przydatności do służby w SW – informuje mjr Elżbieta Krakowska, rzeczniczka Służby.

Dziewięciu funkcjonariuszy dostało najniższą z możliwych kar – naganę. Otrzymał ją też (w styczniu 2016 r.) Tomasz R. Wymierzając kary – jak podaje rzeczniczka – uwzględniono „stopień zawinienia, dotychczasową niekaralność i nienaganną opinię służbową".

Wychowawcę potraktowano zaskakująco łagodnie, choć – jak ustaliła „Rzeczpospolita" – w sierpniu 2014 r. nakłaniał jedną z funkcjonariuszek do zmiany daty odbioru korespondencji sądowej dla Katarzyny P. – Tomasz R. został skazany za podżeganie do poświadczenia nieprawdy na cztery miesiące pozbawienia wolności z zawieszeniem na rok, wyrok zapadł w 2016 r. – potwierdza prok. Kopania.

Po tym incydencie R. zakazano kontaktów z osadzoną. Zakaz złamał, o czym w styczniu 2015 r. dyrektor ZK w Łodzi ppłk. Grzegorz Leśniewicz zawiadomił prokuraturę.

Dlaczego R., który już w 2014 r. utrzymywał nieformalne kontakty z osadzoną i łamał prawo, by jej pomóc, dostał najniższą z kar? Nie wiadomo.

Pytań jest więcej – wicedyrektor ZK w Łodzi mjr Cezary Łuczak, kierujący oddziałem penitencjarnym, na którym przebywała Katarzyna P., zamiast kary dostał awans. W lutym 2015 r. dyrektor okręgowy Służby Więziennej w Łodzi przeniósł Łuczaka do Zakładu Karnego w Garbalinie na stanowisko zastępcy dyrektora.

To w istocie była nagroda – garbalińskie więzienie ma tzw. pierwszy stopień, łódzkie – trzeci. – Dzięki temu Łuczak mógł awansować na wyższy stopień – tłumaczy nam osoba znająca sprawę.

Tymczasem to Łuczak, zgodnie z instrukcją dyrektora generalnego SW w sprawie tworzenia oddziałów penitencjarnych, odpowiadał za oddział, formalnie sprawował też nadzór nad wychowawcą Tomaszem R. Na oddziale działo się źle, skoro P. zaszła w ciążę.

Nagana zaciera się po sześciu miesiącach. Łuczakowi zatarła się po ok. czterech „z uwagi na nienaganną służbę oraz spełnienie funkcji wychowawczej wymierzonej kary" – mówi rzeczniczka SW.

Tuż po tym ppłk Arkadiusz Janiszewski, dyrektor ZK w Garbalinie, złożył wniosek o awans mjr. Łuczaka. Podpisano go 22 grudnia 2015 r., sześć dni po umorzeniu śledztwa w sprawie ciąży P., i wysłano do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry do podpisu.

Mjr Krakowska twierdzi, że Łuczak „spełniał wymogi formalne do nadania wyższego stopnia", jego służbę w Garbalinie oceniono „bardzo dobrze". Dziś to podpułkownik.

Śledztwo w sprawie zaniedbań w ZK w Łodzi po zażaleniu Katarzyny P. jest w toku, a ona zmieniła front. Wyjawiła: ojcem dziecka jest Tomasz R.

– Powtórnie przesłuchana podała nazwisko funkcjonariusza i zeznała, że wykorzystał on jej stan psychiczny – mówi nam prok. Krzysztof Kopania.

Jeśli badania DNA potwierdzą, że ojcem dziecka jest R., to więziennikom grożą zarzuty za niedopełnienie obowiązków.

Ppłk Grzegorz Leśniewicz, już były dyrektor ZK nr 1 w Łodzi, jedyny, który dostał najwyższą karę, poszedł do sądu pracy.

– Zostałem trzykrotnie ukarany za czyny, których nie popełniłem. Odwołano mnie ze stanowiska, ukarano dyscyplinarnie i przeniesiono na podrzędne stanowisko do odległej jednostki. Nie wskazano nawet, jakie przepisy miałbym złamać. Czułem się jak bohater „Procesu" Kafki – mówi nam Leśniewicz. ©?

masz pytanie, wyślij e-mail do autorek: i.kacprzak@rp.pl g.zawadka@rp.pl

Służba Więzienna rozmyła odpowiedzialność za ciążę Katarzyny P., wiceprezes Amber Gold. Kobieta zaszła w nią w łódzkim areszcie. Winni zaniedbań funkcjonariusze ponieśli tylko kary dyscyplinarne, ale w sprawie szykuje się zwrot: prokuratura chce zlecić badania DNA, by ustalić ojca dziecka. A wtedy więzienników mogą czekać zarzuty karne.

– Decyzja o badaniu DNA zapadnie w najbliższych dniach – mówi „Rzeczpospolitej" Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?