Zakład Ubezpieczeń Społecznych przygotował specjalny raport, w którym zbadał, ile osób płaci składki na ubezpieczenia społeczne tylko od części swoich przychodów. Chodzi o osoby, które zarabiają na kilku umowach zlecenia zawartych z różnymi podmiotami. W myśl obecnie obowiązujących przepisów osoba, która ma np. jedną umowę na kwotę co najmniej 2600 zł (obecnego minimalnego wynagrodzenia), od kolejnych nie musi płacić składek na ubezpieczenia społeczne.
Przewaga dzięki niższym kosztom
Korzystają na tym zleceniobiorcy, których zarobki na rękę są wyższe nawet o 7 proc. i więcej (wraz ze wzrostem wynagrodzenia). Jest to także atrakcyjne rozwiązanie dla wielu firm, dla których niższe koszty zatrudnienia, np. sprzątaczek czy ochroniarzy, oznaczają wygraną w przetargu publicznym na takie usługi.
Czytaj także: ZUS od każdej złotówki - rząd chce oskładkować umowy zlecenia
Uścińska: pełne składki od zleceń to 4 mld zł więcej do ZUS
– Jeśli do przetargu stają dwie firmy, taka, która zapłaciła składki od pierwszej umowy zlecenia zawartej z wykonawcami określonych prac, i taka, która jako druga zawarła takie umowy, czyli już bez składek, to ta druga, jako tańsza, najczęściej wygrywa przetarg – tłumaczy Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Koszt zatrudnienia zleceniobiorcy, od którego zarobków nie trzeba płacić składek, jest o ponad 18 proc. niższy, co w wielu branżach ma ogromne znaczenie. Prowadzi to jednak do zaburzenia konkurencji między przedsiębiorcami – dodaje.