#RZECZoPRAWIE - Barbara Surdykowska: Termin na odwołanie od wypowiedzenia do sądu pracy

O wydłużeniu terminu na wniesienie odwołania do sądu pracy, w piątkowym programie #RZECZoPRAWIE w rozmowie z Mateuszem Rzemkiem - mówiła Barbara Surdykowska, ekspert NSZZ Solidarność.

Aktualizacja: 29.07.2016 18:27 Publikacja: 29.07.2016 16:05

Barbara Surdykowska

Barbara Surdykowska

Foto: rp.pl

Pojawiło się wiele pomysłów na wydłużenie terminów na odwołanie do sądu pracy. Czy ten termin 7 dni, który obecnie obowiązuje, jest wystarczający na wniesienie odwołania?

Barbara Surdykowska, ekspert NSZZ Solidarność: W polskim prawie obecnie są dwa terminy. 14 dni jeśli pracodawca natychmiast rozwiąże stosunek pracy oraz 7 dni w razie wypowiedzenia stosunku pracy. To są terminy niekorzystne dla pracowników. W taki krótkim czasie pracownik nie podejmie racjonalnej decyzji. Terminy te są zaszłością. Dotyczyły możliwości wniesienia odwołania do ciał rozjemczych i one są nieadekwatne do wniesienia skargi do sądu pracy.

Terminy powinny być jednolite, niezależnie czy jest to wypowiedzenie, czy jest to rozwiązanie. Ponadto termin musi być racjonalny, aby osoba mogła ochłonąć, skontaktować się z pełnomocnikiem, zebrać materiały dowodowe, świadków i ich adresy. Im pozew lepiej napisany, tym postępowanie krótsze.

W większości państw europejskich terminy zaczynają biec od momentu, w którym umowa ulegnie rozwiązaniu. Weźmy Wielką Brytanię. Tam termin jest trzymiesięczny i biegnie on od rozwiązania umowy o pracę. W Polsce pracownik musi wnieść odwołanie jeszcze, gdy świadczy pracę. Jest to niekomfortowa sytuacja. Pracodawca jest niezadowolony. Ocenia to negatywnie i szuka czegoś, żeby dać pracownikowi dyscyplinarkę. Powinno być takie rozwiązanie jak w krajach UE, ale póki co takiej propozycji nie ma.

Nowoczesna zaproponowała wydłużenie z 7 dni do 14. OPZZ i Forum optowały za twardym podejściem - 30 dni. W Radzie Dialogu pojawiła się propozycja, aby ten termin wynosił 21 dni, a więc pośrodku między 14 a 30 dni. Solidarność te 21 dni poparła. Zapewne projekt Nowoczesnej trafi do "lodówki", szczególnie gdy pojawiła się propozycja premiera Morawieckiego - 14 dni.

Dlaczego 21 dni, a nie 3 miesiące?

Próba konsensusu, która wynikała z granic brzegowych - obecny okres 7 i 14 dni a 3 miesiące. Jak stwierdzili sami przedstawiciele Lewiatanu, termin powyżej 30 dni destabilizowałby sytuację przedsiębiorcy. Choć należy podkreślić, że obecne krótkie terminy wcale nie stabilizują sytuacji pracodawcy. Dlatego idealnym rozwiązaniem jest zmiana biegu tego terminu - od momentu zakończenia zatrudnienia.

Zobacz wideo: Surdykowska w #RZECZoPRAWIE

Pojawiło się wiele pomysłów na wydłużenie terminów na odwołanie do sądu pracy. Czy ten termin 7 dni, który obecnie obowiązuje, jest wystarczający na wniesienie odwołania?

Barbara Surdykowska, ekspert NSZZ Solidarność: W polskim prawie obecnie są dwa terminy. 14 dni jeśli pracodawca natychmiast rozwiąże stosunek pracy oraz 7 dni w razie wypowiedzenia stosunku pracy. To są terminy niekorzystne dla pracowników. W taki krótkim czasie pracownik nie podejmie racjonalnej decyzji. Terminy te są zaszłością. Dotyczyły możliwości wniesienia odwołania do ciał rozjemczych i one są nieadekwatne do wniesienia skargi do sądu pracy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Podatki
Nierealna darowizna nie uwolni od drakońskiego podatku. Jest wyrok NSA
Samorząd
Lekcje religii po nowemu. Projekt MEiN pozwoli zaoszczędzić na katechetach
Prawnicy
Bodnar: polecenie w sprawie 144 prokuratorów nie zostało wykonane
Cudzoziemcy
Rząd wprowadza nowe obowiązki dla uchodźców z Ukrainy
Konsumenci
Jest pierwszy wyrok ws. frankowiczów po głośnej uchwale Sądu Najwyższego
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił