Film spodoba się zwłaszcza tym, którzy lubią angielskie dialogi i typy. Jest rok 1880, w Londynie doktor Dalrymple zajmuje się terapią kobiet cierpiących na przypadłość zwaną histerią. Jej objawy to płacz, nimfomania, oziębłość, melancholia i niepokój. Osoby najciężej dotknięte zamykano w zakładach psychiatrycznych, zalecano też usuwanie macicy.
Dr Dalrymple zaproponował natomiast masaż ręczny kobiecych narządów. Zyskał taką sławę, że musiał dobrać sobie asystenta. Dzięki przystojnemu Granville'owi kolejka w poczekalni jeszcze bardziej się wydłużyła. Młody lekarz wpadł zaś na pomysł skonstruowania elektrycznego urządzenia, które w masażu zastąpi jego spracowaną dłoń. Tak oto w wiktoriańskiej Anglii powstał pierwszy wibrator.
Twórcy umiejętnie ominęli rafy, podejmując temat wynalazku Mortimera Granville'a (postać autentyczna), Uniknęli rubasznych dowcipów, o które łatwo, gdy sprawa dotyczy erotycznej zabawki.
„Histeria" pokazuje moment, gdy nadchodzi nowa era: telefonu i elektryczności, technika niebawem definitywnie zmieni życie Anglików. Dla wielu z nich stare przyzwyczajenia i konwenanse są ważniejsze. Nawet Grenville, który podczas szpitalnych praktyk upowszechniał medyczne nowinki, prywatnie hołduje starym zasadom. Małżeństwo jest dla niego rodzajem kontraktu, a życie erotyczne zbędnym dodatkiem.