Reklama

Złote Lwy festiwalu w Gdyni dla „Ministrantów” Piotra Domalewskiego

Agnieszka Holland dostała Srebrne Lwy za „Franza Kafkę”, ale tylko ona jedna z mistrzów polskiego kina została doceniona. Większość nagród dostali twórcy nowej generacji, w tym debiutantka Emi Buchwald jako najlepsza reżyserka.

Publikacja: 28.09.2025 11:23

Laureat głównej nagrody w Gdyni  film „MInistranci” w reż. Piotra Domalewskiego

MInistranci, folm

Laureat głównej nagrody w Gdyni film „MInistranci” w reż. Piotra Domalewskiego

Foto: NEXT FILM

O „Ministrantach” dużo mówiło się w kuluarach festiwalowych. Ten film porusza. I choć lekko przełamany, wywołuje sporo rozmaitych refleksji. Jury pod przewodnictwem Magnusa von Horna przyznało mu Złote Lwy jednogłośnie.

Reklama
Reklama

„Ministranci”: Chłopaki jak Robin Hood

Małe miasteczko. Czterech kumpli z różnym społecznym zapleczem, tytułowych ministrantów, przez przypadek odkrywa, że ksiądz, który przed chwilą w kazaniu nawoływał: „Musimy być bez skazy, żeby nie zalało nas zło”, w zakrystii za pozwoleniem proboszcza, jako daninę dla kurii zabiera pieniądze wrzucane przez wiernych na tacę na pomoc potrzebującym. Chłopaki postanawiają więc zamienić się we współczesnych Robin Hoodów. Sami te pieniądze podkradają, by dawać je ludziom, którym nie starcza na jedzenie, na leki. „Ministranci” zaczynający się realistycznie, zamieniają się niemal w przypowieść. To prawda, nie wszyscy tę konwencję kupią, ale film ma dużą siłę.

Domalewski delikatnie, a jednocześnie dobitnie obnaża hipokryzję Kościoła. „Kler” Wojciecha Smarzowskiego uderzał mocno w rozpustę i zakłamanie kapłanów. Powiedzenie hierarchy Kościoła „Złote a skromne” weszło do potocznej mowy. Domalewski pokazuje uszczerbki w moralności i brak empatii szeregowych księży. Ale też bunt chłopaków, którzy zaczynają bronić własnego pojęcia o uczciwości, przyjaźni, solidarności. „Ministranci” to trochę kino moralnego niepokoju roku 2025. Naiwne, ale przecież opowiadane z punktu widzenia dziecka z prowincji, dla którego Kościół i służenie do mszy to jedyny sposób, by poczuć własną wartość.  

Poza Złotymi Lwami (już drugimi Piotra Domalewskiego po „Cichej nocy” z 2017 r.) „Ministranci” zdobyli też nagrody za scenariusz napisany przez samego reżysera, za montaż Agnieszki Glińskiej. A wreszcie bardzo cenioną przez filmowców Nagrodę Publiczności.

Reklama
Reklama

– Film powstawał w kafkowskich warunkach pełnych problemów instytucjonalnych. I chciałbym przewrotnie podziękować dwóm poprzednim dyrektorom PISF-u, z dwóch różnych opcji politycznych, którzy ten film wsparli. (…) Ale mam nadzieję, że ta nagroda jest dowodem, że „Ministranci” nie są szkodą w pożytku publicznym, tylko sztuką filmową, którą PISF ma obowiązek wspierać – powiedział na scenie Teatru Muzycznego producent Leszek Bodzak.

Przypomnijmy, że przyznanie dotacji dla „Ministrantów” w nieregulaminowym terminie, w grudniu 2023 r. było jednym z zarzutów w stosunku do dyrektora PISF-u Radosława Śmigulskiego, a  przekazanie pieniędzy rozpoczętej już produkcji objętej dochodzeniem prokuratorskim, stało się głównym pretekstem do zwolnienia ze stanowiska kolejnej przewodniczącej PISF– Karoliny Rozwód. Teraz „Ministranci” zostali w Gdyni uznani za najlepszy film roku. 

„Franz Kafka”: przerażenie światem

Mam wrażenie, że wszyscy jesteśmy na Titanicu

Agnieszka Holland

Srebrne Lwy odebrała Agnieszka Holland, wcześniej już laureatka czterech Złotych Lwów i Lwów Platynowych za całokształt twórczości. Teraz pokazała „Franza Kafkę” – nowoczesny film–eksperyment wpisujący życie i obsesje Kafki w dzisiejszy, coraz trudniejszy świat. 

– Mam wrażenie, że wszyscy jesteśmy na Titanicu – stwierdziła reżyserka, odbierając nagrodę. – Jeden z bohaterów mojego „Obywatela Jonesa” George Orwell na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku powiedział: „Światem zaczęły rządzić potwory”. Boję się, że dziś rzeczywiście coś takiego się dzieje (…) Już wiemy, że nie radzimy sobie z przemocą i gwałtem, jakie się wszędzie rozlewają. (…) Że to, co pisał o XX wieku Franz Kafka – zdehumanizowanie, wyobcowanie, pogarda dla innego, obcego, wyalienowanie prawa, które jest arbitralne i chce zmiażdżyć jednostkę – aktualizuje się w wieku XXI. Rodzi się pytanie, czy wyobraźnia i odwaga artystów nie są jedynym ratunkiem dla takiego świata? Czy nie powinniśmy radykalizować się w próbach złapania tego, co dziś najważniejsze? Nie tylko w tematach, jakie podejmujemy, ale również w sposobie opowiadania, który może trafić do innych pokoleń, ukształtowanych nie przez nasze analogowe myślenie, lecz przez fizykę kwantową, media społecznościowe, Internet, sztuczną inteligencję? A przecież wszyscy oni są przerażonymi ludźmi, którzy pragną bezpieczeństwa i spełnienia. Więc mam taki apel: róbmy naprawdę mocne filmy.

Reklama
Reklama

Emi Buchwald: Nagroda za reżyserię dla debiutantki

Młodzi twórcy już mówią takim nowym językiem. Dowód? Świetna produkcja Studia Munka „Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej”, za którą debiutantka Emi Buchwald dostała nagrodę za reżyserię. Bohaterowie filmu są rodzeństwem. Każde z nich jest inne, każde na swój sposób przeżywa trudny czas brania odpowiedzialności za siebie i innych. Bo przecież łączą ich więzy krwi, doświadczenia dzieciństwa, wspomnienia. Emi Buchwald intrygująco opowiada historię czwórki bohaterów, pokazując ich wzajemne relacje, próby ucieczki, ale też solidarność. A we wszystkim odbija się dzisiejszy, rozchwiany świat. Podobnie jak w pominiętym w werdykcie, bardzo ciekawym „Bracie” Macieja Sobieszczańskiego – opowieści o rozbitej rodzinie, trudzie codzienności, poczuciu odpowiedzialności, życiu, które nie uśmiecha się ani do ludzi zagubionych w siermiężnej rzeczywistości, ani do dzieci obciążonych zbyt wielkimi na swój wiek traumami.  

A skoro Agnieszka Holland upomina się o mocne filmy, to największym przegranym festiwalu jest Wojciech Smarzowski. Po wyjściu z kina z jego „Domu dobrego” trudno złapać oddech. Ten film o przemocy domowej, dość kameralna opowieść o tym, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami domu – poraża. Jest opowiedziana nowoczesnym językiem, ma świetne kreacje aktorskie i doskonałe zdjęcia. Smarzowski nie wygrał festiwalu swoimi wielkimi filmami: ani „Domem złym”, ani „Wołyniem”, ani „Różą”, ani „Klerem”. A i bez tego jest dziś wspaniałym reżyserem, który nie robi filmów nieważnych, bo – jak powtarza – „dla błahych spraw nie warto wyciągać kamery z Robura.” To on mówi o tym, co w Polsce najbardziej bolesne. Żebyśmy nie utonęli w instagramowej papce sztucznego szczęścia.

Na koniec smutna uwaga. Stawiamy na debiuty. I dobrze. Tylko dlaczego jest wśród nich tyle obrazów „niedorobionych, niedomyślanych”. Za niskie budżety? Brak opieki artystycznej? To już inny temat, ale trzeba o nim myśleć, żeby następne pięćdziesięciolecie festiwalu gdyńskiego zaczęło pisać ciekawą historię. 

Nagrody 50. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni


Złote Lwy: „Ministranci”
Srebrne Lwy: „Franz Kafka”
Reżyseria: Emi Buchwald („Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej”)
Główna rola kobieca: Matylda Giegżno („Światłoczuła”)
Główna rola męska: Idan Weiss („Franz Kafka”)
Drugoplanowa rola kobieca: Karolina Rzepa („Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej”)
Drugoplanowa rola męska: Andrzej Konopka („Larp. Miłość, Trolle i inne questy”)
Scenariusz: Piotr Domalewski („Ministranci”)
Zdjęcia: Tomasz Naumiuk („Franz Kafka”)
Muzyka: Piotr Szulc („Trzy miłości”)
Scenografia: Katarzyna Sobańska, Marcel Sławiński („Chopin, Chopin!”)
Kostiumy: Magdalena Biedrzycka, Justyna Stolarz („Chopin, Chopin!”)
Charakteryzacja: Gabriela Polakova („Franz Kafka”)
Montaż: Agnieszka Glińska („Ministranci”)
Dźwięk: Teresa Bagińska, Michał Bagiński, Miłosz Jaroszek („Wielka Warszawska”)
Debiut: „Północ południe” Sebastiana Pańczyk
Debiut aktorski: Filip Wiłkomirski („Brat”)
Złoty Pazur: Emi Buchwald („Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej”)
Nagroda Publiczności: „Ministranci” Piotra Domalewskiego
Szafirowe Lwy w konkursie Perspektywy: Monika Matuszyńska („Glorious Summer”)
 

O „Ministrantach” dużo mówiło się w kuluarach festiwalowych. Ten film porusza. I choć lekko przełamany, wywołuje sporo rozmaitych refleksji. Jury pod przewodnictwem Magnusa von Horna przyznało mu Złote Lwy jednogłośnie.

„Ministranci”: Chłopaki jak Robin Hood

Pozostało jeszcze 96% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Film
„Ministranci" i inni młodzi bohaterowie współczesności
Film
Holland, Smarzowski, Pasikowski w Gdyni, czyli mistrzowie trzymają się mocno
Film
Claudia Cardinale nie żyje. Była legendą włoskiego kina
Film
Claudia Cardinale nie żyje. Miała 87 lat
Film
Drogocenna legenda Caravaggia. Historia odnalezienia obrazu za 300 mln euro
Reklama
Reklama