Mamy aferę arbitrażową z polskim udziałem. Na skutek fikcyjnych wyroków sądu arbitrażowego polsko-estońska grupa wyłudziła miliony złotych od przedsiębiorców.
Nie nazwałbym tej sytuacji aferą arbitrażową. To jest afera, która dotyczy wymiaru sprawiedliwości i organów, które uznały wykonalność fikcyjnego sądu polubownego i wdrożyły egzekucje fikcyjnego wyroku. Jest to problem wymiaru sprawiedliwości. To sprawa kryminalna, nie arbitrażowa.
Kto w tej sprawie zawinił? Sąd?
Wydaje mi się, że wymiar sprawiedliwości zareagował zbyt automatycznie. Wszczął postępowanie o stwierdzenie wykonalności wyroku i nie sprawdził kto ten wyrok wydał. Podstawową sprawa powinno być sprawdzenie regulaminu sądu arbitrażowego, którego wyrok jest poddany wykonalności. Jedną z przesłanek stwierdzenia wykonalności czy też uznania wyroku arbitrażowego jest stwierdzenie, że został on wydany zgodnie z regulaminem sądu, który go firmuje.