Taki wniosek płynie z orzeczeń krakowskich sądów, które rozstrzygały spór pomiędzy dwoma przedsiębiorcami prowadzącymi hotele w tym samym mieście. Chodziło o użycie w nazwie słowa „grand".
Ryzyko konfuzji wśród klientów
Firma X wniosła pozew, w którym domagała się firmie Y nakazanie zaniechania używania wprowadzającego w błąd oznaczenia przedsiębiorstwa właśnie w zakresie spornego określenia.
Argumentowała, iż rodzi to ryzyko konfuzji wśród jej klientów. Ryzyko pomyłki istnieje, ponieważ oznaczenia obu obiektów są podobne i znajdują się w tym samym mieście. Co więcej, powód i pozwany działają w tej samej branży hotelarskiej, oferują usługi w standardzie pięciogwiazdkowym (ten sam segment rynku) i mają identyczny krąg potencjalnych klientów. – W takich okolicznościach prawo używania danego oznaczenia lub nazwy ma ten, kto zaczął ją stosować jako pierwszy zgodnie z prawem – przekonywał przedsiębiorca X, tłumacząc, że jego hotel działa w tym samym miejscu od drugiej połowy XIX wieku, zaś pozwany rozpoczął działalność pod sporną nazwą w 2016 r. Tym samym przysługuje mu wyłączność na używanie wyrazu „grand" dla oznaczenia swojego obiektu. Ryzyko konfuzji miał zwiększać fakt, że rezerwacje pokoi hotelowych bardzo często odbywają się drogą elektroniczną, a przy wyszukiwaniu poprzez tzw. „słowa klucze" obiekty obu przedsiębiorców pojawiają się obok siebie, ze względu na wspólne słowo w nazwie.
Czytaj także: NSA: sprawa hotelu „Czarny Kot" po raz kolejny odroczona
Sąd Okręgowy w Krakowie wyrokiem z 28 wrześnie 2017 r. (sygn. akt IX GC 686/16) oddalił powództwo.