Pan jest liberałem?
Jeśli chodzi o gospodarkę, zawsze nim byłem, w PiS reprezentowałem skrzydło liberalne. A co do tego rozwiązania, to ono po prostu byłoby zalegalizowaniem stanu faktycznego. I tak ten, kto płaci 1300 zł ZUS, będzie miał emeryturę zbliżoną do najniższej. Zostawmy to ludziom. Niech każdy sam decyduje o sobie. Tak jak z handlem w niedzielę: właściciel sklepu, jeśli chce, w niedzielę może pracować. To też tylko propozycja.
Ubezpieczenia społeczne to największy problem?
Chciałbym pomóc ludziom, którzy są zrzeszeni w stowarzyszeniu przedsiębiorców poszkodowanych, w kwestii ich ubezpieczenia społecznego. Rejestrowali się za granicą, bo nie byli w stanie płacić składek w Polsce, więc przyjeżdżały do nich kancelarie i zachęcały: zarejestrujcie się, że pracujecie na Litwie. Oni tak robili, a teraz okazuje się, że te umowy są podważane. Chodzi o kilkaset tysięcy osób! Wydaje się, że trzeba by wobec nich przeprowadzić abolicję ZUS-owską i o ile wiem, rząd już takie prace prowadzi. To dobra wiadomość. Rzecznik na pewno się włączy w prace nad tą abolicją. Chciałbym, żeby tak zreformować system, aby móc płacić składkę w takiej wysokości, na jaką stać przedsiębiorcę.
Drobni przedsiębiorcy czekają na wsparcie ich rzecznika w wielu kwestiach. Jakie sprawy jako pierwsze pan podejmie we wniosku o wiążącą interpretację?
Wkrótce powołam radę złożoną z przedstawicieli biznesu i moje wnioski będą wypływać z konsultacji z nimi. Ja mam własne doświadczenia, choć jako poseł już nie prowadziłem działalności gospodarczej. Uruchomimy też portal dla przedsiębiorców i cztery oddziały terenowe biura rzecznika. Mam nadzieję, że napłynie wiele spraw i tam także pojawią się ciekawe tematy do poruszenia. Tym się będę kierował.
A pańska własna inicjatywa? Pierwszą sprawą, którą sam skieruję do wyjaśnienia, będzie wystąpienie do naczelnika urzędu skarbowego, który niedawno w opisywanej przez „Rzeczpospolitą" sprawie pytał przedsiębiorcę, dlaczego spadł mu dochód. Takie oczekiwanie od przedsiębiorcy, żeby się tłumaczył, jest wbrew idei konstytucji biznesu – przecież spadek dochodu nie jest zabroniony, a skoro tak – to jest dozwolony i mamy domniemanie niewinności. Pytanie w tej sprawie mam już przygotowane. Zobaczymy, jaka będzie odpowiedź. Urzędnicy już teraz muszą się liczyć z tym, że ja będę się bardzo uważnie przyglądał, jak prowadzą postępowania i czy przestrzegają zasad konstytucji biznesu. Premier Morawiecki mówił, że każdy urzędnik powinien sobie je oprawić w ramki i powiesić nad biurkiem. Jeśli będą łamane, to ja będę występował o ukaranie urzędnika. Mam takie uprawnienie i będę z niego korzystał. Będę też pokazywał za wzór tych, którzy działają zgodnie z konstytucją biznesu i apelem premiera Morawieckiego.
Co się właściwie stało przez te lata, że urzędnicy tak się teraz zachowują?
Pamiętam pierwszą kontrolę na początku mojej działalności gospodarczej, założonej po studiach. Żaden z nas nie był finansistą, absolwenci politechniki, akademii rolniczej i jakiegoś technikum. Urzędnicy przyszli do nas i pokazali, jak się wypełnia książkę przychodów i rozchodów. Pokazali, co i gdzie trzeba poprawić.
Czyli urzędnik pomógł?
Tak było i tak powinno być. Tak też jest w innych krajach. Zawsze marzyłem o takim systemie w moim ukochanym kraju, że państwo nie będzie przeszkadzać w prowadzeniu działalności na własny rachunek. Mam kolegów w Anglii, Niemczech czy USA, tam można swobodnie działać, daniny są proporcjonalne do możliwości, a urzędnicy życzliwi.
Na przykład?
Kolega z Niemiec opowiadał, jak wpadł w Polsce w kłopoty z powodu ZUS, spółdzielni mieszkaniowej i niesolidnego wspólnika. Po tym niepowodzeniu przeniósł się za Odrę. Tam założył drobną firmę i przez dwa lata ledwo wiązał koniec z końcem. Po tym czasie do jego małego biura zapukało dwóch panów z niemieckiego urzędu skarbowego i powiedzieli, że on już dwa lata prowadzi biznes, a dochód ciągle mikry lub strata. I powiedzieli, że uznali, że trzeba mu pomóc. I pomogli. On doznał szoku. A ja bardzo bym chciał, żeby u nas też w końcu tak było.
Adam Abramowicz był radnym Białej Podlaskiej i posłem przez cztery kadencje. Zasiadał w sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju Sejmu RP oraz Parlamentarnym Zespole Wspierania Przedsiębiorców Poszkodowanych w Outsourcingu Pracowniczym. Był też prezesem zarządu Sieci Detalistów „Nasze Sklepy".