Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie opodatkowania działek (który opisywaliśmy szeroko w „Rzeczpospolitej” z 20 lipca) wielu czytelników pyta o to, kiedy skarbówka może uznać sprzedawcę za przedsiębiorcę. Najogólniej można odpowiedzieć tak: wtedy, kiedy inwestuje w nieruchomości, czyli kupuje je po to, aby na nich zarobić. Niestety, rzadko kiedy sytuacja sprzedającego jest prosta i oczywista. Fiskus nie ułatwia przy tym zadania, podchodząc uznaniowo do sprawy.
Prywatnie jest lepiej
Przypomnijmy, że zgodnie z ogólnymi zasadami rozliczenia skarbówka w ogóle nie zainteresuje się sprzedawanymi gruntami, jeśli minęło pięć lat od ich nabycia. Termin liczy się od końca roku, w którym to nabycie nastąpiło. Jeszcze korzystniej jest przy dziedziczeniu. Pięć lat liczone jest bowiem od nabycia przez spadkodawcę. Podatku możemy uniknąć także wtedy, gdy sprzedamy nieruchomość przed terminem. Wystarczy przeznaczyć pieniądze na cele mieszkaniowe. Mamy na to trzy lata.
Nie skorzystamy z tych preferencji, jeśli sprzedaż działek jest działalnością gospodarczą. Wtedy musimy zapłacić podatek od dochodu, niezależnie od tego, ile czasu minęło od nabycia gruntu. Nie pomoże też przeznaczenie pieniędzy na cele mieszkaniowe.
Ile wyniesie podatek? Na skali jest to 12 proc. do 120 tys. zł dochodu rocznie. Powyżej PIT wynosi 32 proc. Do tego w działalności dochodzi jeszcze składka zdrowotna. U przedsiębiorcy na skali jest to 9 proc. dochodu. Jeśli nie zapłacimy tych danin od razu, to urzędnicy naliczą nam odsetki za zwłokę. I mogą dołożyć grzywnę.
Czytaj więcej
Skarbówka może uznać, że sprzedaż gruntów to działalność gospodarcza. I nałożyć podatek.