Nie śmiem doradzać zatrzymanym, którzy liczą na uniknięcie aresztu, gdyż to specyficzna i trudna sytuacja procesowa, ale większość interesantów przychodzi lub trafia do sądu z mniej dramatycznymi sprawami. Jako świadkowie, pozwani o jakąś kwotę czy domagający się zadośćuczynienia, tak jak Jarosław Kaczyński od Lecha Wałęsy za pomówienia.
Ta transmitowana przed kilkoma dniami rozprawa cywilna pokazała mizerną stronę polskich sądów. Przed miesiącem obaj panowie mieli być bowiem przesłuchani przez gdański sąd w trybie wideokonferencji, ale przeszkodziły względy techniczne, choć ta technika nie jest nowością. Z kolei klasyczna rozprawa aż nadto pokazała, jak może być dla uczestnika sprawy nieprzyjazna. Nieprzyjazny może być już korytarz sądowy, a dokładniej ludzie (przeciwnicy), którzy bądź sami są zestresowani, bądź cynicznie prowokując, atakują przeciwnika procesowego, a nie każdy ma stalowe nerwy.
Czytaj także: Strach sędziów przed prowadzeniem sprawy
W stosunkowo dobrej sytuacji są ci, którzy mają adwokatów, pod warunkiem że są oni dostatecznie otrzaskani i mądrzy. Wtedy doradzą, jak reagować na zaczepki i zachowywać się w sali rozpraw i świetle kamer. Gorzej, gdy prawnik nie ma tych umiejętności, a tym bardziej sam jest spięty sprawą czy reprezentującym drugą stronę prawnikiem. W każdym razie powinien odpowiednio wcześnie uprzedzić klienta o ewentualnym stresie, gdyż na korytarzu sądowym może być już na to za późno.
Co zaś poradzić Kowalskiemu, kiedy występuje w sądzie sam jako strona procesu lub świadek?