Przekonał się o tym 48-letniu Mariusz W. (imię fikcyjne), ojciec uczennicy pewnego gimnazjum. W pewnym momencie pomiędzy ojcem a dyrektorem szkoły doszło do konfliktu na tle zasadności wystawiania ocen śródrocznych jego córce oraz warunków sanitarnych oddanej do użytku uczniów sali gimnastycznej. Na skutek tego konfliktu gimnazjum wypowiedziało umowę kształcenia córce Mariusza W.
Mężczyzna zamieścił na swoim internetowym blogu wpisy dotyczące sytuacji w byłej szkole swojej córki. Pisał w nich m.in. tak: „każdy, nawet słabo rozgarnięty szklarz, musi dostrzec różnicę między 3 dniami nieusprawiedliwionymi a 19 godzinami nieusprawiedliwionymi...", „Jestem pewien, że gdyby nasza córka miała innych rodziców, przykładowo ojca szklarza, operacja zmiany szkoły byłaby z gatunku mission impossible" czy też „...jeśli nie ma się nic sensownego do napisania lub powiedzenia, to lepiej sobie po prostu pisanie i gadanie darować. Tę radę powinna wziąć sobie do serca nie tylko pani G., ale także jej dwórki i dworaki".
Treścią tych wpisów poczuł się dotknięty przewodniczący szkoły (...) Piotr D. (imię fikcyjne), który uznał, iż określenia „szklarz" i „dworak" odnosi się bezpośrednio do jego nazwiska, bądź profilu prowadzonej przez niego działalności (był prezesem spółki, zajmującej się sprzedażą i montażem okien).
Piotr D. skierował prywatny akt oskarżenia przeciwko Mariuszowi W., uzasadniając, że treści zamieszczone na blogu pomawiają go o takie właściwości, które mogą go poniżyć w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego do zajmowania przez niego stanowiska poprzez podważenie jego możliwości intelektualnych, dezawuowanie wykonywanej przez niego działalności oraz czynienie niestosownych, poniżających uwag w związku z jego nazwiskiem.
Mariusz W. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że występująca na blogu postać szklarza jest fikcyjna, zaś sformułowania „dwórki i dworaki" to rzeczowniki pospolite, których użycie jest przypadkowo zbieżne z członem nazwiska Piotra D. Argumentował, że jeśli wpisy dotyczyły Piotra D., to wskazywał go z imienia i nazwiska. Podczas rozprawy podkreślał, że wpisy nie mają charakteru zniesławiającego, ani też ordynarnego, czy obraźliwego, są ewentualnie ironiczne.