Ostatnie dni w roku to nie tylko czas, w którym raczej odpoczywamy niż pracujemy, ale także moment, w którym rzucamy okiem w kalendarz, by zaplanować kiedy będziemy leniuchować w nadchodzącym roku. 2017 nie oferuje może zestawu naprawdę długich weekendów, ale parę okazji do odpoczynku bez wybierania wielu dni urlopowych się znajdzie.
W styczniu nie ma co marnować dni urlopowych – jedyna okazja to 6 stycznia (święto Trzech Króli). Przypada ono jednak w piątek, więc aby wydłużyć sobie weekend trzeba byłoby brać 4 dni wolnego. Poza tym, dla większości z nas i tak jest na to za późno – wnioski urlopowe pewnie trzeba było składać najpóźniej na początku kończącego się właśnie grudnia. No, chyba że ktoś chce zużyć cały urlop na żądanie, to wtedy może mieć 9 dni wolnego od 31 grudnia do 8 stycznia.
Następna okazja do przedłużonego weekendu trafia się dopiero w kwietniu, przy okazji Wielkanocy. Jednak tu również trzeba poświęcić 4 dni urlopu, by mieć 9 dni wolnego – Wielkanoc tradycyjnie przypada na niedzielę i poniedziałek, w 2017 roku to 16 i 17 kwietnia.
Znacznie lepiej wygląda weekend majowy – Święto Pracy przypada w poniedziałek, a Święto Konstytucji 3 Maja w środę. Wystarczą trzy dni urlopu by cieszyć się wolnym od 29 kwietnia do 7 maja. Wygląda więc na to, że duże miasta opustoszeją na początku maja.
W tym roku Boże Ciało przypada 15 czerwca, tradycyjne w czwartek, więc kosztem jednego dnia urlopu możemy mieć 4 dni wolnego. Można założyć, że 14 czerwca wieczorem na drogach wyjazdowych z dużych miast będą korki.
15 sierpnia, Święto Wojska Polskiego (a dla katolików Wniebowzięcie NMP) wypada we wtorek. I znów, jeden dzień urlopu daje nam 4 dni wolnego. Żal nie wykorzystać. Tym bardziej, że następna okazja dopiero na przełomie października i listopada.