Podejście władz skarbowych do międzynarodowych struktur z udziałem polskich podmiotów staje się coraz bardziej wyrafinowane. Świadczy o tym sprawa rozstrzygnięta przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu. Co ciekawe, dotyczy ona działań podatnika z lat 2013–2014, gdy jeszcze w ordynacji podatkowej nie istniała tzw. ogólna klauzula przeciwko unikaniu opodatkowania.
Dwa euro to nie biznes
W sprawie chodziło o osobę fizyczną, która założyła poza Polską, w dwóch różnych państwach, dwie spółki: kapitałową w kraju A oraz osobową w kraju B (w uzasadnieniu wyroku nazwy krajów utajniono). W tej z kraju B, o charakterze spółki komandytowej, została komplementariuszem z prawem do 99,99999 proc. udziałów w zysku. Komandytariuszem z prawem do 0,00001 proc. udziałów w zysku została zagraniczna spółka kapitałowa z kraju A. Zysk osoby fizycznej w całości pochodził z dywidendy wypłacanej do spółki osobowej przez spółkę kapitałową.
W tym układzie teoretycznie zyski spółki osobowej nie powinny być opodatkowane ani w Polsce, ani w kraju B. Z tego konkretnego schematu biznesowego wynikałoby, że spółka osobowa jest tzw. stałym zakładem, czyli swoistą zagraniczną formą obecności dla celów podatkowych. Umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania między Polską i krajem B przyznaje w takich przypadkach zwolnienie z opodatkowania dla dochodu uzyskiwanego za pośrednictwem zakładu. Opolski WSA w wyroku z 28 lutego 2020 r. (I SA/Op 494/19) uznał jednak, że zwolnienie z podatku w Polsce się nie należy. Wziął pod uwagę, że spółka osobowa w kraju B w ciągu trzech lat działalności wykazała zaledwie dwa euro czystego zysku, a wypłacona dywidenda wyniosła ponad 78 mln zł.
Ani władze skarbowe, ani sąd nie przyjęły argumentacji podatnika. Uznały, że osoba fizyczna w ogóle nie prowadziła działalności gospodarczej w kraju B, a tym samym nie można zastosować zwolnienia dla stałego zakładu, gdyż taki nie powstał. „Warunkiem niezbędnym do uznania danej placówki za zakład jest prowadzenie działalności gospodarczej" – wynika z wyroku.
Inne podejście
Nie zawsze sądy rozumują w ten sposób. Z wydanego 31 marca 2020 r. wyroku WSA w Szczecinie (sygn. I SA/Sz 944/19), w podobnej sprawie dotyczącej stanu faktycznego z 2014 r., sąd przyznał prawo podatnikowi do zwolnienia z podatku. Uznał, że wówczas nie obowiązywała jeszcze klauzula przeciw nadużyciom, a fiskus „obciąża stronę konsekwencjami nieudolności prawodawcy".