Andrzej Łomanowski po katastrofie Tu-154M w Rosji: Triumf sztuki nad polityką

Sześćdziesięciu czterech światowej klasy śpiewaków i instrumentalistów zginęło w katastrofie lotniczej. Chór Aleksandrowa, jego i tańce, zna i rozpoznaje cały świat.

Aktualizacja: 26.12.2016 18:56 Publikacja: 26.12.2016 18:51

Andrzej Łomanowski po katastrofie Tu-154M w Rosji: Triumf sztuki nad polityką

Foto: AFP

Ale też jest to machina propagandowa, której pozazdrościć mogą Rosji wszystkie państwa na ziemi. Jak pisał w 1963 roku londyński emigrant Marian Hemar po obejrzeniu ich koncertu: „No, i jak na estradę / Wychodzi takich dwustu / I dwieście gęb otwiera / I piano, murmurando, / Brzmi cudny śpiew, daj mi pokój / Z polityką, propagandą, / Z urazami, z krzywdami!”.

Ale ta dwuznaczność Chóru Aleksandrowa ciągnie się za nim i za jego sukcesami od początku. W końcu to zespół radzieckiej, a potem rosyjskiej, armii, gdzie wszyscy wykonawcy mają stopnie wojskowe. Sam założyciel Aleksander Aleksandrow był radzieckim generałem-majorem.

I to on napisał najsłynniejszą chyba pieśń drugiej wojny światowej, zaczynającą się od słów: „Wstawaj strana ogromnaja, wstawaj na smiertnyj boj”. Tyle że Aleksandrow napisał ją już w kwietniu 1941 roku, dwa miesiące przed wybuchem wojny, o której wcześniej w ZSRR nie wolno było nawet myśleć. Nigdy pewnie nie dowiemy się, kto wydał mu takie polecenie i w jakim celu. Bo przecież nie na wypadek niemieckiego ataku. Ale Aleksandrow wykonał je najlepiej, jak umiał, czyli wspaniale.

Ta sama dwuznaczność i niedopowiedzenia towarzyszą chórowi do dziś. Naddniestrze, Czeczenia, Krym, Tadżykistan, Syria – to lista rosyjskich konfliktów zbrojnych ostatnich lat, ale i trasa koncertowa jednego z najlepszych na świecie zespołów. Wszak to Chór Armii Rosyjskiej. Gdyby chociaż byli to kiepscy, prowincjonalni śpiewacy.
Ale nie! To światowej klasy artyści.

Trudno mimo wszystko oddzielić ich od czasu i miejsca, w którym prezentują swe umiejętności. Tym razem miało to być Aleppo, którego ruiny przed koncertem przeczesywał batalion czeczeńskich żandarmów, by zapewnić spokój na koncercie...

Wbrew wszystkiemu, wbrew mundurom, jakie wdziewają, mam jednak nadzieję, że po tej katastrofie chór odbuduje się i znów zagrzmi jego śpiew. Pocieszam się, że to tylko sztuka.

Ale też jest to machina propagandowa, której pozazdrościć mogą Rosji wszystkie państwa na ziemi. Jak pisał w 1963 roku londyński emigrant Marian Hemar po obejrzeniu ich koncertu: „No, i jak na estradę / Wychodzi takich dwustu / I dwieście gęb otwiera / I piano, murmurando, / Brzmi cudny śpiew, daj mi pokój / Z polityką, propagandą, / Z urazami, z krzywdami!”.

Ale ta dwuznaczność Chóru Aleksandrowa ciągnie się za nim i za jego sukcesami od początku. W końcu to zespół radzieckiej, a potem rosyjskiej, armii, gdzie wszyscy wykonawcy mają stopnie wojskowe. Sam założyciel Aleksander Aleksandrow był radzieckim generałem-majorem.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jarosław Kaczyński podpina się pod rolników. Na dłuższą metę wszyscy na tym stracą
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Czy rekonstrukcja rządu da nowe polityczne paliwo Donaldowi Tuskowi
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja o krok od przepaści
Publicystyka
Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele zagłosują na KO? Nie jest to już takie pewne
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Publicystyka
Tomasz Grzegorz Grosse, Sylwia Sysko-Romańczuk: Gminy wybiorą 3 maja członków KRS, TK czy RPP? Ochrona przed progresywnym walcem