Gros internautów, podobnie jak widzowie telewizyjni, stara się te reklamy przeczekiwać w innym pomieszczeniu albo (jeśli serwis na to pozwala, taką opcję ma np. YouTube) przewijać je, ale reklamodawcy i tak doceniają serwisy VoD w sieci, bo pozwalają im „dobudować" w internecie grupę młodszych odbiorców dla ich kampanii promocyjnych. – Kampanie w serwisach VOD rzeczywiście najczęściej służą dobudowaniu zasięgu tych telewizyjnych – szczególnie w młodych grupach, a więc wśród użytkowników będących tzw. light-viewerami (czyli mało oglądającymi – red.) tradycyjnej telewizji. Do niedawna choćby koszty produkcji spotów sprawiały, że przygotowanie kreacji kampanii tylko do internetu mogło nie być dla reklamodawców opłacalne. Dziś produkcja wideo bardzo tanieje. I – co pewnie ważniejsze – oglądanie w sieci się upowszechnia, a każdy niemal wydawca chce zbić na tym kapitał – mówi Joanna Nowakowska, menedżer ds. komunikacji i badań rynku w agencji MEC.
Z analiz MEC wynika, że w marcu w serwisach Player.pl (należy do TVN), Ipla.tv (własność Grupy Polsat) oraz TVP.pl (należy do Telewizji Polskiej) na godzinę programu przypadało już 7 minut. – To już ponad połowa czasu przeznaczonego na emisję reklam na głównych antenach tych nadawców (limit wynosi 12 minut na godzinę i wykorzystują go niemal w pełni nadawcy komercyjni) – konstatują analitycy.
Jak reagują na takie obłożenie reklamami widzowie? Największa grupa stara się na różne sposoby reklam unikać (patrz: wykres), tylko 8 proc. przyznaje, że je ogląda. Ale reklamodawców to nie zniechęca. – Mimo dużego obłożenia reklamowego serwisy największych nadawców tworzą czołówkę rynku wideo pod względem wskaźnika viewability, czyli obecności reklam wideo w polu widzenia użytkowników – podaje MEC. Jak wyjaśnia Izabela Albrychiewicz, prezes MEC, chodzi o oglądanie przynajmniej 50 proc. powierzchni reklamy przez min. dwie następujące po sobie sekundy.
Co ciekawe, serwisy z wideo w sieci raczej nie padają ofiarą tzw. ad-blocków (oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam w internecie), z których korzysta ponad jedna trzecia polskich internautów. – Widoczność reklam w wielu serwisach VoD sugeruje, że często są one wpuszczane na white-listy (czyli wyłączane przez internautów spod działania ad-blocka). To dostawcy dość trudno zastępowalnych treści (w przeciwieństwie np. do agregatorów newsów), więc internauci pewnie bardziej skłonni są dać zielone światło reklamom – uważa Joanna Nowakowska.
Z tegorocznej edycji raportu firmy Page Fair wynika, że z ad-blocków korzysta w Polsce 33 proc. internautów, o 3 pkt proc. mniej, niż wykazywały to poprzednie badania. To jednak wciąż więcej niż średnia dla świata (30 proc.) i jeden z najwyższych wyników na świecie.