W sprzeciwie od wydanego w sprawie nakazu zapłaty Adam R. napisał, że zniszczenie basenu nie miało związku z pracą operatora żurawia, gdyż nie łączy on funkcji hakowego – sygnalisty. Chodzi o osobę ze specjalnymi uprawnieniami do mocowania ładunku oraz przekazywania sygnałów ręcznych dla operatora dźwigu, który podczas pracy siedzi w dźwiękoszczelnej kabinie. Hakowego powinna była zapewnić Danuta K., ponieważ pozwany takich nie zatrudnia. Za prawidłowe zabezpieczenie i zapięcie basenu odpowiedzialna była zatem firma Danuty K.
Powódka się z tym nie zgodziła. Stwierdziła, że jako zwykły klient nie dysponuje osobami z uprawnieniami hakowego – sygnalisty. Nigdy też nie korzystała z usług takiego fachowca, choć dostarczyła już klientom wiele basenów. Nie znała nawet pojęcia „hakowy – sygnalista". Uważała, że zamówiła całościową usługę i taką usługę pozwany przyjął do realizacji zlecając jej wykonanie operatorowi dźwigu. Ten zaś przekazał pasy mocujące obecnemu na miejscu zdarzenia Tomaszowi G. bez upewnienia się, czy posiada on stosowne uprawnienia. Tomasz G. zaś podjął się prostych czynności przy rozładunku, by przyśpieszyć i usprawnić całą operację. Jednak w ocenie Danuty K., operator powinien się wstrzymać z rozładunkiem, jeśli miał jakiekolwiek wątpliwości.
Umowa na telefon
Sąd ustalił, że do zawarcia umowy rozładunku doszło przez telefon, gdy Tomasz G. zadzwonił do Adama R. Nie tylko nie spisano umowy, ale też nie wypisano formularza zamówienia. Basen umieszczony był na jednej, długiej palecie wzmocnionej kątownikiem. Osprzęt do basenu w przeważającej części zlokalizowany jest po jednej stronie i tam rozkłada się większy ciężar. Operator podał Tomaszowi G. hak i pasy, nikt z obecnych nie sprawdzał ich stanu, a w czasie rozładunku nie mówiono o hakowym. Podczas pracy operator podniósł ładunek ponad konieczną wysokość burt samochodu, przesunął ramię dźwigu i skokowo rozpoczął opuszczanie basenu na wskazane miejsce. Ładunek zaczął się obracać, słychać było jak pasy się przesuwają. W końcu basen zsunął się z palet i spadł. Potem operator dźwigu i Tomasz G. wzajemnie zarzucali sobie nieumiejętne zapięcie ładunku i wadliwą pracę operatora.
W tej sprawie sporne było przede wszystkim, jakiego rodzaju obowiązki przyjęli do realizacji pozwany oraz powódka w ramach zawartej umowy. Zdaniem sądu Danuta K. wynajęła u Adama R. usługę pracy dźwigu z operatorem, lecz nie poleciła mu zapewnienia przy rozładowaniu towaru sygnalisty – hakowego. Sprzedażą basenów trudni się jednak profesjonalnie, więc oceniając jej działania należy stosować mierniki staranności zawodowej, które automatycznie uwzględniane są w ramach stosunku prawnego związanego z wykonywaniem działalności gospodarczej. W stosunkach pomiędzy profesjonalistami nie można bowiem wymagać podwyższonej staranności tylko od jednego podmiotu – uznał sąd. Dlatego nie uwzględnił forsowanej przez powódkę argumentacji o braku wiedzy fachowej na temat konieczności zatrudnienia hakowego – sygnalisty i przyjęcia, że to operator odpowiada za bezpieczny rozładunek.
Dla sądu nie miało znaczenia, że Danuta K. nie dysponuje wykwalifikowaną kadrą do czynności rozładunkowych, gdyż nie ma także maszyn niezbędnych dla takich czynności, a mimo to podejmowała się działań, wymagających odpowiedniej wiedzy, doświadczenia. To niosło za sobą odpowiedzialność za brak fachowości czy nieznajomość prawa w ramach prowadzonej działalności.