Niestabilny to tak, ale - jak Pan to określił - wariat to z pewnością nie. Patrząc na to teraz, trudno oprzeć się wrażeniu, że jego szybka i ciekawie kierunkowana kariera w sądownictwie była przez kogoś sterowana i kontrolowana. Przecież on jako sędzia WSA w Warszawie, a przez pewien czas orzekający również na delegacji Prezesa w Naczelnym Sądzie Administracyjnym zajmował się sprawami, którymi musiały się interesować obce wywiady, w tym te wschodnie. Wszystkie te wydarzenia mogą być tylko zbiegiem okoliczności, ale ja w takie zbiegi okoliczności nie wierzę, tak jak nie wierzę by przypadkiem znalazł się w Ministerstwie Sprawiedliwości. Z perspektywy czasu uważam, że go nam sprytnie podstawiono i na bieżąco zadaniowano, a ministerstwo nie ma szans by taką osobę wykryć i zneutralizować – to zadanie kontrwywiadowcze i tylko służby specjalne mają stosowną wiedzę i narzędzia ku temu.
Czy sądzi Pan, że sędzia Szmydt mógł intencjonalnie wydawać orzeczenia po myśli obcego wywiadu?
Trudno to w tych okolicznościach wykluczyć. Po jego zachowaniu w sprawie rzekomej afery hejterskiej stał się dla mnie osobą całkowicie niewiarygodną i wręcz niemoralną. I dlatego powiedziałem, że nie jestem zaskoczony jego wyjazdem na Białoruś. Czy mógł być szpiegiem? Myślę, że jest do tego zdolny. Po pierwszych informacjach o pseudoaferze hejterskej w 2019 r. zaprzeczał w mediach o jej istnieniu, mówił, że to bzdura. A potem nagle, gdy okazało się, że rzekoma afera mało kogo już interesuje, zaczął twierdzić, że to prawda. Ta zmiana narracji była zaskoczeniem, z jednej strony stał się kompletnie niewiarygodnym świadkiem opowieści polskojęzycznych mediów, ale z drugiej - patrząc na to dzisiaj - wpisał się we „wschodni plan” uderzenia w wiarygodność polskiego wymiaru sprawiedliwości i w ogóle Polski jako unijnego demokratycznego państwa.
Czy ma Pan do niego żal o to, że skruszony, publicznie przyznał się do uczestniczenia w procederze hejtowania sędziów i wskazywał na Pana jako na inicjatora tych działań?
Nie mam żalu, czuję pogardę, nie do człowieka, bo to nie po chrześcijańsku, ale do postawy i procederu jakim się parał. Po najnowszych doniesieniach na jego temat mam prawo uważać, że swoimi działaniami jako wiceminister, który wziął na siebie ciężar reformy wymiaru sprawiedliwości polegającej na wyzwoleniu sądownictwa z uwikłań, których źródła tkwią w nierozliczonym systemie komunistycznym, naruszyłem istotne interesy wpływowych środowisk i pseudoaferę hejterską wyprodukowały wschodnie służby.